Przepiękny wystrój bloga zawdzięczam Szczególnie niewidocznej. z bloga "Skrawek nieba." Jeszcze raz Ado, dziękuję bardzo za poświęcony czas. ♥ Szablon jest przepiękny.

sobota, 17 marca 2012

Pięć.


Zatrzymaliśmy się przy jednym z lepszych, samochodów osobowych. Jeżeli się nie myliłam był to pojazd marki Mercedes, jednak nie powiem, że na pewno. Nigdy nie znałam się na samochodach. Nie interesował mnie ich wygląda zewnętrzny jak i wnętrze, dla mnie najważniejsze było żeby jechał. Nie zagłębiałam się w żadne konie mechaniczne czy informacje odnośnie ‘palenia’.
-Czeka nas długa podróż – powiedział wujek Adam pakując moje walizki do bagażnika – Mamy do przejechania około trzystu dwudziestu pięciu kilometrów. Więc, jeżeli jesteś zmęczona podróżą, to będziesz mogła sobie pospać, jak to wy, młodzi mówicie, uciąć sobie komara – zaśmiał się nerwowo. Widać było po nim, że jest lekko zestresowany całą tą sytuacją i najwyraźniej, tym żartem chciał rozładować napięcie.
‘Jak tata’ pomyślałam i uśmiechnęłam się mimowolnie, wsiadając do czarnego samochodu. Zajęłam miejsce obok kierowcy i zapięłam pasy. Skórzana tapicerka, idealnie czysta sprawiała wrażenie, że samochód dopiero co zjechał z taśmy, wyjechał z salonu.
‘Czyżby wujek należał do pedantów?’, zastanawiałam się oglądając wnętrze pojazdu.
Wujek wsiadł do samochodu i powoli wyjechał z podziemnego garażu. Przez pierwsze trzydzieści minut jazdy milczeliśmy, nie mieliśmy o czym rozmawiać. Zero wspólnych tematów, chociaż pytań miałam sporo. Ciekawiło mnie do jakiej szkoły będę chodzi, jak ulokowany jest dom oraz to czy będę miała swój własny pokój. Chociaż wiele chciałam wiedzieć, miliony pytań cisnęły mi się na język, to starałam się powstrzymać, nie chciałam słuchać gadania jak będzie świetnie i wspaniale, jak dobrzy ludzie mieszkają w Bradford i że na pewno znajdę sobie nowych przyjaciół, chłopaka i tym podobnych wypowiedzi. Znudzona obserwowaniem pustej jezdni przymknęłam na chwilę oczy, tylko na chwileczkę. Nie chciałam zasypiać, chciałam widzieć jak będziemy przejeżdżać przez miasto, dojeżdżać do domu, chciałam wszystko zapamiętać. Jednak powieki były takie ciężkie, że pozostawiłam je w dole na dłuższą chwilę i zasnęłam…
-Ann, obudź się – poczułam jak ktoś potrząsa mnie za ramię – wstawaj, dojechaliśmy do Bradford – słyszałam spokojny głos wujka. Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam na brata bliźniaka mojego taty.
-Już jesteśmy na miejscu? – zapytałam.
-Tak, chodź wszyscy już czekają – dodał i wysiadł z samochodu. Kiedy otworzył drzwi, moje rozgrzane ciało dopadł chłodny powiew. Poczułam, jak na dłoniach pojawia się gęsia skórka i zaczęłam szukać czarnego płaszczyka, który rzuciłam na siedzenia z tyłu. Założyłam go szybko na siebie i wysiadłam z pojazdu.
-Ja wezmę torbę i gitarę, dobrze?
-Tak, tak ja dam sobie radę z walizkami – wujek zamknął bagażnik i ruszył w stronę wejścia do domu. Było już po zmroku i nie miałam możliwości ocenić jak wygląda dom, jednak jednego byłam pewna. Nie mieszkali w mieszkaniu w bloku, a w domku jednorodzinnym na przedmieściach.  – Idziesz? – głos wujka wyrwał mnie z zamyślenia.
-Tak, tak – podbiegłam i zrównałam swoje kroki z jego – Wujku, ile ty tak właściwie masz dzieci? – zapytałam lekko zmieszana. Prawda była taka, że wiedziałam tylko o jednej córce i synu, który próbuje swoich sił w zawodzie reżysera, jednak czy to było wszystko?
-Troje – odpowiedział z nutką rozbawienia – dwóch synów i córkę w twoim wieku – zapalił światło na niewielkiej werandzie i zaczął szukać kluczy, którymi po chwili majstrował już coś pry zamku. – Zapraszam do domu – dodał popychając ciemne, drewniane drzwi.
Niepewnie wyminęłam wujka Adama i weszłam do środka. Moją zmarznięta twarz ogarnęły języki ciepła a do nozdrzy doleciały przyjemne zapachy. Zapewne nieznana mi jeszcze ciocia przygotowywała jakąś kolację, chyba, że to któreś z kuzynostwa krzątało się po kuchni. Przecież nie znałam tych ludzi, ich talentów i zainteresowań, obyczajów i nawyków.
Zdjęłam czarny płaszczyk oraz trapery i spojrzałam na wujka.
-No wchodź dalej – pogonił mnie i wyminął zwinnie. – Jesteśmy! – krzyknął a ja weszłam w głąb mieszkania i stanęłam obok schodów, z których po chwili zeszła młoda dziewczyna.
-Hej tato – wysoka blondynka przywitała się z wujkiem i spojrzała na mnie – Ty zapewne jesteś Ann – powiedziała i podeszła bliżej wyciągając prawą rękę w moją stronę – Margaret i miło mi cię poznać.
-Tak, to ja, we własnej osobie – uścisnęłam jej dłoń – mi też jest bardo miło – zmierzyłam ją uważnym wzrokiem. Wysoka dziewczyna o długich nogach i idealnej sylwetce. Nienagannie zgrabna i pozytywnie nastawiona do świata. Takie było moje pierwsze wrażenie. Przyjemny wyraz twarzy i długie blond włosy sprawiały, że kogoś mi przypominała. Miałam wrażenie, że już kiedyś ją widziałam tylko w starszej wersji.
-Ale jesteś podobna do babci – wystrzeliłam jak głupia, mając nadzieję, że nikogo nie urażę swoimi słowami. Jednak dziewczyna uśmiechnęła się tylko blado i rozejrzała po korytarzu.
-Podłączyłem ją pod nasz Internet, mam tylko nadzieję, że nie wkurzy się za złamanie hasła – usłyszałam męski głos, zamiast odpowiedzi ze strony dziewczyny i spojrzałam w kierunku, z którego dochodził. Z jednego z pokoi wyszedł chłopak, też blondyn o dłuższych włosach, którymi zabawnie zarzucał. Na ręce miał oparty mój laptop i chyba nawet nie słyszał, że przyjechaliśmy bo jego zdziwiona i lekko zawstydzona mina wskazywały, że chłopak czuł się jakby powiedział coś głupiego.
-Poznaj Kevina – powiedział rozbawiony wujek –Nie zrobisz mu nic z powodu hasła?
-Będę musiała się zastanowić – rzuciłam i podeszłam do niego się przywitać – Ann.
-Tak wiem – uścisnął moją dłoń, odstawiając mój laptop na półkę stojącą nieopodal nas. –Kevin – przedstawił się i schował ręce do kieszeni spodni.
-Gdzie Lucas i mama? – usłyszałam głos wujka i odwróciłam się w jego stronę.
-W kuchni, znowu coś razem gotują – odpowiedziała dziewczyna a z pomieszczenie, które jak mniemam było kuchnią wyszła niska kobieta w towarzystwie o głowę wyższego chłopaka, bruneta.
-Witamy Ann w  domu – powiedziała ciocia i podeszła do mnie, delikatnie przytuliła i po chwili odsunęła na niewielką odległość – Pewnie wujek mało ci o nas opowiadał. Jestem Olivia, a to Lucas. Zapewne resztę rodziny już znasz – przedstawiła siebie i chłopaka i zmierzyła pozostałych mieszkańców domu pytającym wzrokiem.
Lucas, czyli najstarszy z rodzeństwa podszedł i stanął obok matki uważnie mi się przyglądając.
-Hej Ann – powiedział po chwili i wyciągnął dłoń w moją stronę. Uścisnęłam ją delikatnie i rozejrzałam się po przedpokoju w którym zrobiło się niewielkie zgromadzenie.
Dziwnie się czułam. Miałam wrażenie, że wszyscy ci ludzie coś przede mną ukrywają, omijają jakiś temat chociaż bardzo chcieliby poznać chociaż skrawek tej tajemnicy. Może nie chcieli mówić o wypadku? O pogrzebie? Może nie chcieli mnie urazić czy też doprowadzić do łez, namolnymi pytaniami, jednak szczerze powiedziawszy wolałabym tą ich ciekawość zamiast tych tajemniczych spojrzeń.
-Chodź, pokażę ci twój pokój – przerwała męczącą ciszę Margaret. Złapała mnie za rękę i pociągnęła na górę po schodach.
Na piętrze znajdowały się cztery pokoje, łazienka i garderoba. Sypialnia naprzeciw schodów należała do cioci i wujka, drzwi po lewej stronie prowadziły do pokoju Margaret, natomiast obok niego znajdowała się niewielka toaleta. Po lewej stronie sypialni dorosłych, był pokój Kevina a centralnie naprzeciwko niego mój.
-Nie jest on ogromny i jakiś genialny ale mam nadzieję, że ci się spodoba – powiedziała blondynka otwierać drzwi do pokoju i zapalając światło.
Weszłam powoli i oniemiałam. Było to niewielkie pomieszczenie ze ścianami pomalowanymi na czerwono i magnoliowo. Na samym środku stała niewielka, skórzana kanapa a naprzeciwko niej telewizor i stolik dookoła, którego leżały poduszki. Meble w pokoju były w kolorze ciemnego brązu z jasnymi drzwiami i delikatnymi metalowymi klamkami. Nieopodal drzwi stało biurko a na nim mój sprzęt grający, ukochana wieża. Zaraz za biurkiem, we wnęce leżał materac. Przyjrzałam mu się dokładnie, przekrzywiając głowę.
-Wiem, że może to trochę dziwnie wygląda i wolałabyś łóżko ale prawda jest taka, że pokój ten jest po Lucasie i nie mieliśmy czasu na zmianę jego wyglądu. On preferował taki sposób spania i mamy nadzieję, że nie będzie ci przeszkadzać. A jeżeli wolałabyś spać na łóżku to możesz sobie kanapę rozkładać – powiedziała Margaret. Zapewne zauważyła moje zdziwione spojrzenie, którym obdarzyłam materac.
-Nie, nie! – zaprzeczyłam szybko – pokój jest idealny. Tylko jeżeli ja mam mieszkać w Lucasa pokoju to z nim co się stanie?
-Nie martw się o niego, ma on mieszkanie w centrum miasta i mieszka tam z dziewczyną a do rodzinki wpada tylko raz na jakiś czas. Nawet sam się zaoferował, że odda ci ten pokój a swoje rzeczy przeniósł do gościnnego.
-Jeżeli tak wygląda sprawa to dziękuję za wszystko – uśmiechnęłam się do niej delikatnie.
-Nie masz za co dziękować, jesteśmy rodzinom i powinniśmy sobie pomagać w tych złych momentach – zawahała się na chwilę – Ja idę na dół, pomogę im przy kolacji. Powiem Kevinowi to przyniesie twoje walizki.
-Poczekaj chwilę! – zatrzymałam ją kiedy miała wyjść z pokoju.
-No, co tam?
-Powiedz mi, do jakiej szkoły mnie zapisali? Nie miałam okazji zapytać się wujka w samochodzie…
-Tong High School, najlepsze liceum sportowe w Bradford, ja też tam chodzę i rodzice stwierdzili, że dobrze by było abyśmy miały się pod ręką. Tata zapisał cię do klasy pływackiej, chyba dobrze wybrał?
-Tak, tak… idealnie.
-Lecę na dół – rzuciła krótko i już je nie było.
Kolejny raz rozejrzałam się po pokoju i zrezygnowana usiadłam na kanapie. Dookoła roiło się od kartonowych pudełek z moimi rzeczami, które w przeciągu kilku następnych dni będę musiała rozpakować.
Podciągnęłam kolana pod brodę i wbiłam swój wzrok w poduszkę leżącą na ziemi. Pokój naprawdę był niesamowity, jednak w niczym nie przypominał mojej kochanej sypialni z Dublinu.
-Przyniosłem walizki – usłyszałam głos Kevina i odwróciłam się w jego stronę.
-Dzięki ogromne – wstałam z kanapy i podeszłam do niego.
-Nie ma za co i jeszcze raz przepraszam za to hasło ale chciałem ci komputer do sieci podłączyć, mam nadzieję, że nie jesteś zła.
-No jasne, że nie jestem, nawet się nie wygłupiaj, mam tylko nadzieję, że nie naściągałeś mi tam żadnych wirusów.
-Jasne, że nie, gdzieżbym śmiał. Chodź na kolację.
Wyszłam za chłopakiem z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Kolejne drzwi zamknięte, kolejny rozdział w życiu rozpoczęty. Nowy świat, nowi ludzie, nowa szkoła i nowy rok, za dwa dni Sylwester i później wszystko zacznie się od początku z postanowieniami i wyrzeczeniami na Nowy Lepszy Rok.
____________________________________________
Kochana piąteczka miała pojawić się wczoraj ale jest dzisiaj.
Moje zdanie o niej? Hmmm... Najgorszy rozdział z dotychczas napisanych, jednak jak już mówiłam wszystko po kolei. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze t w szóstce znowu pojawi się Directionowy akcenick. :)

Pozdrawiam was moje drogie i proszę o szczere komentarze i opinie a i jeżeli są jakieś błędy ortograficzne lub interpunkcyjne to przepraszam ale nie miałam siły na poprawianie:).

2 komentarze:

  1. twój styl pisania jest nieziemski,czekam na kolejne rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. mi tam się podoba nie ma do czego się przyczepić. czekam na następny. zapraszam do mnie http://newlifeof1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń