Zatrzymaliśmy się przy jednym z lepszych, samochodów osobowych.
Jeżeli się nie myliłam był to pojazd marki Mercedes, jednak nie powiem, że na
pewno. Nigdy nie znałam się na samochodach. Nie interesował mnie ich wygląda
zewnętrzny jak i wnętrze, dla mnie najważniejsze było żeby jechał. Nie
zagłębiałam się w żadne konie mechaniczne czy informacje odnośnie ‘palenia’.
-Czeka nas długa podróż – powiedział wujek Adam pakując moje
walizki do bagażnika – Mamy do przejechania około trzystu dwudziestu pięciu
kilometrów. Więc, jeżeli jesteś zmęczona podróżą, to będziesz mogła sobie
pospać, jak to wy, młodzi mówicie, uciąć sobie komara – zaśmiał się nerwowo.
Widać było po nim, że jest lekko zestresowany całą tą sytuacją i najwyraźniej,
tym żartem chciał rozładować napięcie.
‘Jak tata’ pomyślałam i uśmiechnęłam się mimowolnie, wsiadając
do czarnego samochodu. Zajęłam miejsce obok kierowcy i zapięłam pasy. Skórzana
tapicerka, idealnie czysta sprawiała wrażenie, że samochód dopiero co zjechał z
taśmy, wyjechał z salonu.
‘Czyżby wujek należał do pedantów?’, zastanawiałam się oglądając
wnętrze pojazdu.
Wujek wsiadł do samochodu i powoli wyjechał z podziemnego
garażu. Przez pierwsze trzydzieści minut jazdy milczeliśmy, nie mieliśmy o czym
rozmawiać. Zero wspólnych tematów, chociaż pytań miałam sporo. Ciekawiło mnie
do jakiej szkoły będę chodzi, jak ulokowany jest dom oraz to czy będę miała
swój własny pokój. Chociaż wiele chciałam wiedzieć, miliony pytań cisnęły mi
się na język, to starałam się powstrzymać, nie chciałam słuchać gadania jak
będzie świetnie i wspaniale, jak dobrzy ludzie mieszkają w Bradford i że na
pewno znajdę sobie nowych przyjaciół, chłopaka i tym podobnych wypowiedzi.
Znudzona obserwowaniem pustej jezdni przymknęłam na chwilę oczy, tylko na
chwileczkę. Nie chciałam zasypiać, chciałam widzieć jak będziemy przejeżdżać przez
miasto, dojeżdżać do domu, chciałam wszystko zapamiętać. Jednak powieki były
takie ciężkie, że pozostawiłam je w dole na dłuższą chwilę i zasnęłam…
-Ann, obudź się – poczułam jak ktoś potrząsa mnie za ramię –
wstawaj, dojechaliśmy do Bradford – słyszałam spokojny głos wujka. Powoli
otworzyłam oczy i spojrzałam na brata bliźniaka mojego taty.
-Już jesteśmy na miejscu? – zapytałam.
-Tak, chodź wszyscy już czekają – dodał i wysiadł z
samochodu. Kiedy otworzył drzwi, moje rozgrzane ciało dopadł chłodny powiew.
Poczułam, jak na dłoniach pojawia się gęsia skórka i zaczęłam szukać czarnego
płaszczyka, który rzuciłam na siedzenia z tyłu. Założyłam go szybko na siebie i
wysiadłam z pojazdu.
-Ja wezmę torbę i gitarę, dobrze?
-Tak, tak ja dam sobie radę z walizkami – wujek zamknął
bagażnik i ruszył w stronę wejścia do domu. Było już po zmroku i nie miałam możliwości
ocenić jak wygląda dom, jednak jednego byłam pewna. Nie mieszkali w mieszkaniu
w bloku, a w domku jednorodzinnym na przedmieściach. – Idziesz? – głos wujka wyrwał mnie z
zamyślenia.
-Tak, tak – podbiegłam i zrównałam swoje kroki z jego –
Wujku, ile ty tak właściwie masz dzieci? – zapytałam lekko zmieszana. Prawda
była taka, że wiedziałam tylko o jednej córce i synu, który próbuje swoich sił
w zawodzie reżysera, jednak czy to było wszystko?
-Troje – odpowiedział z nutką rozbawienia – dwóch synów i
córkę w twoim wieku – zapalił światło na niewielkiej werandzie i zaczął szukać
kluczy, którymi po chwili majstrował już coś pry zamku. – Zapraszam do domu –
dodał popychając ciemne, drewniane drzwi.
Niepewnie wyminęłam wujka Adama i weszłam do środka. Moją
zmarznięta twarz ogarnęły języki ciepła a do nozdrzy doleciały przyjemne zapachy.
Zapewne nieznana mi jeszcze ciocia przygotowywała jakąś kolację, chyba, że to
któreś z kuzynostwa krzątało się po kuchni. Przecież nie znałam tych ludzi, ich
talentów i zainteresowań, obyczajów i nawyków.
Zdjęłam czarny płaszczyk oraz trapery i spojrzałam na wujka.
-No wchodź dalej – pogonił mnie i wyminął zwinnie. –
Jesteśmy! – krzyknął a ja weszłam w głąb mieszkania i stanęłam obok schodów, z
których po chwili zeszła młoda dziewczyna.
-Hej tato – wysoka blondynka przywitała się z wujkiem i
spojrzała na mnie – Ty zapewne jesteś Ann – powiedziała i podeszła bliżej
wyciągając prawą rękę w moją stronę – Margaret i miło mi cię poznać.
-Tak, to ja, we własnej osobie – uścisnęłam jej dłoń – mi też
jest bardo miło – zmierzyłam ją uważnym wzrokiem. Wysoka dziewczyna o długich
nogach i idealnej sylwetce. Nienagannie zgrabna i pozytywnie nastawiona do
świata. Takie było moje pierwsze wrażenie. Przyjemny wyraz twarzy i długie
blond włosy sprawiały, że kogoś mi przypominała. Miałam wrażenie, że już kiedyś
ją widziałam tylko w starszej wersji.
-Ale jesteś podobna do babci – wystrzeliłam jak głupia,
mając nadzieję, że nikogo nie urażę swoimi słowami. Jednak dziewczyna
uśmiechnęła się tylko blado i rozejrzała po korytarzu.
-Podłączyłem ją pod nasz Internet, mam tylko nadzieję, że
nie wkurzy się za złamanie hasła – usłyszałam męski głos, zamiast odpowiedzi ze
strony dziewczyny i spojrzałam w kierunku, z którego dochodził. Z jednego z
pokoi wyszedł chłopak, też blondyn o dłuższych włosach, którymi zabawnie
zarzucał. Na ręce miał oparty mój laptop i chyba nawet nie słyszał, że
przyjechaliśmy bo jego zdziwiona i lekko zawstydzona mina wskazywały, że
chłopak czuł się jakby powiedział coś głupiego.
-Poznaj Kevina – powiedział rozbawiony wujek –Nie zrobisz mu
nic z powodu hasła?
-Będę musiała się zastanowić – rzuciłam i podeszłam do niego
się przywitać – Ann.
-Tak wiem – uścisnął moją dłoń, odstawiając mój laptop na
półkę stojącą nieopodal nas. –Kevin – przedstawił się i schował ręce do
kieszeni spodni.
-Gdzie Lucas i mama? – usłyszałam głos wujka i odwróciłam
się w jego stronę.
-W kuchni, znowu coś razem gotują – odpowiedziała dziewczyna
a z pomieszczenie, które jak mniemam było kuchnią wyszła niska kobieta w
towarzystwie o głowę wyższego chłopaka, bruneta.
-Witamy Ann w domu –
powiedziała ciocia i podeszła do mnie, delikatnie przytuliła i po chwili
odsunęła na niewielką odległość – Pewnie wujek mało ci o nas opowiadał. Jestem
Olivia, a to Lucas. Zapewne resztę rodziny już znasz – przedstawiła siebie i
chłopaka i zmierzyła pozostałych mieszkańców domu pytającym wzrokiem.
Lucas, czyli najstarszy z rodzeństwa podszedł i stanął obok matki
uważnie mi się przyglądając.
-Hej Ann – powiedział po chwili i wyciągnął dłoń w moją
stronę. Uścisnęłam ją delikatnie i rozejrzałam się po przedpokoju w którym
zrobiło się niewielkie zgromadzenie.
Dziwnie się czułam. Miałam wrażenie, że wszyscy ci ludzie
coś przede mną ukrywają, omijają jakiś temat chociaż bardzo chcieliby poznać
chociaż skrawek tej tajemnicy. Może nie chcieli mówić o wypadku? O pogrzebie?
Może nie chcieli mnie urazić czy też doprowadzić do łez, namolnymi pytaniami,
jednak szczerze powiedziawszy wolałabym tą ich ciekawość zamiast tych
tajemniczych spojrzeń.
-Chodź, pokażę ci twój pokój – przerwała męczącą ciszę
Margaret. Złapała mnie za rękę i pociągnęła na górę po schodach.
Na piętrze znajdowały się cztery pokoje, łazienka i garderoba.
Sypialnia naprzeciw schodów należała do cioci i wujka, drzwi po lewej stronie
prowadziły do pokoju Margaret, natomiast obok niego znajdowała się niewielka
toaleta. Po lewej stronie sypialni dorosłych, był pokój Kevina a centralnie
naprzeciwko niego mój.
-Nie jest on ogromny i jakiś genialny ale mam nadzieję, że
ci się spodoba – powiedziała blondynka otwierać drzwi do pokoju i zapalając
światło.
Weszłam powoli i oniemiałam. Było to niewielkie
pomieszczenie ze ścianami pomalowanymi na czerwono i magnoliowo. Na samym
środku stała niewielka, skórzana kanapa a naprzeciwko niej telewizor i stolik
dookoła, którego leżały poduszki. Meble w pokoju były w kolorze ciemnego brązu
z jasnymi drzwiami i delikatnymi metalowymi klamkami. Nieopodal drzwi stało
biurko a na nim mój sprzęt grający, ukochana wieża. Zaraz za biurkiem, we wnęce
leżał materac. Przyjrzałam mu się dokładnie, przekrzywiając głowę.
-Wiem, że może to trochę dziwnie wygląda i wolałabyś łóżko
ale prawda jest taka, że pokój ten jest po Lucasie i nie mieliśmy czasu na
zmianę jego wyglądu. On preferował taki sposób spania i mamy nadzieję, że nie
będzie ci przeszkadzać. A jeżeli wolałabyś spać na łóżku to możesz sobie kanapę
rozkładać – powiedziała Margaret. Zapewne zauważyła moje zdziwione spojrzenie,
którym obdarzyłam materac.
-Nie, nie! – zaprzeczyłam szybko – pokój jest idealny. Tylko
jeżeli ja mam mieszkać w Lucasa pokoju to z nim co się stanie?
-Nie martw się o niego, ma on mieszkanie w centrum miasta i
mieszka tam z dziewczyną a do rodzinki wpada tylko raz na jakiś czas. Nawet sam
się zaoferował, że odda ci ten pokój a swoje rzeczy przeniósł do gościnnego.
-Jeżeli tak wygląda sprawa to dziękuję za wszystko – uśmiechnęłam
się do niej delikatnie.
-Nie masz za co dziękować, jesteśmy rodzinom i powinniśmy
sobie pomagać w tych złych momentach – zawahała się na chwilę – Ja idę na dół, pomogę
im przy kolacji. Powiem Kevinowi to przyniesie twoje walizki.
-Poczekaj chwilę! – zatrzymałam ją kiedy miała wyjść z
pokoju.
-No, co tam?
-Powiedz mi, do jakiej szkoły mnie zapisali? Nie miałam
okazji zapytać się wujka w samochodzie…
-Tong High School, najlepsze liceum sportowe w Bradford, ja
też tam chodzę i rodzice stwierdzili, że dobrze by było abyśmy miały się pod
ręką. Tata zapisał cię do klasy pływackiej, chyba dobrze wybrał?
-Tak, tak… idealnie.
-Lecę na dół – rzuciła krótko i już je nie było.
Kolejny raz rozejrzałam się po pokoju i zrezygnowana
usiadłam na kanapie. Dookoła roiło się od kartonowych pudełek z moimi rzeczami,
które w przeciągu kilku następnych dni będę musiała rozpakować.
Podciągnęłam kolana pod brodę i wbiłam swój wzrok w poduszkę
leżącą na ziemi. Pokój naprawdę był niesamowity, jednak w niczym nie
przypominał mojej kochanej sypialni z Dublinu.
-Przyniosłem walizki – usłyszałam głos Kevina i odwróciłam
się w jego stronę.
-Dzięki ogromne – wstałam z kanapy i podeszłam do niego.
-Nie ma za co i jeszcze raz przepraszam za to hasło ale
chciałem ci komputer do sieci podłączyć, mam nadzieję, że nie jesteś zła.
-No jasne, że nie jestem, nawet się nie wygłupiaj, mam tylko
nadzieję, że nie naściągałeś mi tam żadnych wirusów.
-Jasne, że nie, gdzieżbym śmiał. Chodź na kolację.
Wyszłam za chłopakiem z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Kolejne drzwi zamknięte, kolejny rozdział w życiu
rozpoczęty. Nowy świat, nowi ludzie, nowa szkoła i nowy rok, za dwa dni
Sylwester i później wszystko zacznie się od początku z postanowieniami i
wyrzeczeniami na Nowy Lepszy Rok.
____________________________________________Kochana piąteczka miała pojawić się wczoraj ale jest dzisiaj.
Moje zdanie o niej? Hmmm... Najgorszy rozdział z dotychczas napisanych, jednak jak już mówiłam wszystko po kolei. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze t w szóstce znowu pojawi się Directionowy akcenick. :)
Pozdrawiam was moje drogie i proszę o szczere komentarze i opinie a i jeżeli są jakieś błędy ortograficzne lub interpunkcyjne to przepraszam ale nie miałam siły na poprawianie:).
twój styl pisania jest nieziemski,czekam na kolejne rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńmi tam się podoba nie ma do czego się przyczepić. czekam na następny. zapraszam do mnie http://newlifeof1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń