Chociaż należałam do ludzi, którzy nie lubią zakazów,
rozkazów i nakazów, chociaż lubiłam się postawić zasadom, to dzisiaj,
postępując wbrew sobie, na lekcji języka angielskiego, potulna jak baranek
zachowałam spokój do końca zajęć. Sama nie wiem, dlaczego tak robiłam. Nie
chciałam już pierwszego dnia mieć problemów? A może nie chciałam robić cioci i
wujkowi jakichkolwiek kłopotów z powodu mojego nieokrzesanego charakteru, kto
wie?
Znudzona „Iliadą”, którą nauczyciel przez czterdzieści pięć
minut namiętnie wygłaszał, powolnie się oddalając zawitałam do krainy marzeń i
rozmyślań w żadnym stopniu niezwiązanych z nudną lekturą. Może wyda się to
trochę dziwne, jednak moje myśli, skupiły się dookoła osoby wysokiego bruneta o
czekoladowych tęczówkach. Młody, przystojny i wysportowany - jak zapewne
większość chłopaków w tej szkole – Zayn. Z szerokim uśmiechem, który
przyprawiał o gęsią skórkę ideał, który z niewiadomych mi przyczyn
zainteresował się właśnie mną, dziewczyną, która stara się być niezauważalna,
chociaż chyba trochę jej nie wychodzi…
-Ann, mówię do ciebie! – usłyszałam nade mną męski głos i
podskoczyłam jak oparzona spoglądając na chłopaka, który widząc mój przestraszony
wyraz twarzy zaczął śmiać się jak ostatni wariat.
-Bardzo śmieszne – spiorunowałam go wzrokiem i zaczęłam
pakować książki, które przez całą lekcję leżały na ławce zamknięte.
-Uwierz mi, że nigdy nie zapomnę tego przestraszonego wyrazu
twarzy – Tony próbował opanować śmiech jednak zbytnio mu to nie wychodziło.
-Jeszcze słowo a pożałujesz, że mnie przepraszałeś – wstałam
z krzesełka i zwinnie wymijając chłopaka podeszłam do nauczyciela, który z
zniecierpliwieniem wymalowanym na twarzy, czekał na naszą dwójkę.
-Panna Lee-Palmer i kawaler Woodrow – powiedział w dość
dziwny sposób akcentując nasze nazwiska.
-Tak? – powiedzieliśmy równo co sprawiło, że uśmiechnęliśmy
się do siebie mimowolnie.
-Proszę o spokój – zdenerwowany nauczyciel wstał od biurka i
zaczął krążyć po niewielkim podeście – Dobrze wiecie, że nie tolerują
rozmawiania podczas lekcji i dyskryminacji nauczyciela – zaczął monolog, który
nic dobrego nie wróżył – i chociaż jestem człowiekiem wyrozumiałym to nie
pozwolę, żeby dwójka zakochanych nastolatków przeszkadzała mi w lekcji –
spiorunował nas wzrokiem.
‘Dwójka zakochanych nastolatków?!’ pomyślałam i już miałam
ochotę prychnąć coś wrednego do nauczyciela, kiedy w ostatniej chwili ugryzłam
się w język.
-Ale… - zaczął chłopak jednak szturchnęłam go tylko w bok i
spojrzałam wymownie.
-My przepraszamy, więcej razy się to nie powtórzy – przerwałam
Tony’ emu, żeby nie zaczął jakiejś niepotrzebnej dyskusji.
-Oczywiście, że się nie powtórzy, jednak w tym momencie
zasługujecie na karę.
-Za zwykłe gadanie?! – wrzasnął chłopak a ja ponownie
szturchnęłam go w bok.
-Daruj sobie –wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
-Woodrow, zachowuj się bo jak nie pohamujesz swoich nerwów
to widzimy się u dyrektora – nauczyciel zaczął pakować swoje dokumenty – A
więc, oboje macie mi na środę napisać esej na temat „Iliady” lub samego Homera,
liczę na minimum dziesięć stron.
-Komputerowo? – zapytałam mając nadzieję, że nauczyciel nie
zaprzeczy.
-Możecie komputerowo, jednak ostrzegam, ma to być praca
indywidualna a nie pobrana z Internetu – zakończył i wyszedł z sali. – Żegnam
państwa.
W milczeniu ruszyliśmy za nauczycielem. Nie miałam
najmniejszej ochoty na siedzenie w tej nędznej klasie i Tony najwyraźniej też
nie. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się delikatnie.
-Jakoś damy radę – powiedziałam zatrzymując się przy swojej
szafce.
-Nie napiszę tego, cholera! – wrzasnął i pięścią uderzył w
rząd szafek. Kilka osób się obejrzało w naszą stronę z zaciekawieniem, jednak
ja tylko zgromiłam ich wzrokiem i udając, że nic się nie stało powróciłam do
rozmowy.
-Mamy dwa dni, zarwie się noc i się napisze…
-Tony! Chłopie, ile mamy na ciebie czekać? – przerwał mi
niski męski głos, dochodzący zza pleców chłopaka. Wychyliłam się lekko i moim
oczom ukazała się grupka trzech nastolatków w sportowych strojach. – Trening od
dziesięciu minut trwa i trener zaczyna się wkurzać! Pośpiesz się – dorzucili
nawet nie zwracając na mnie uwagi. Może bycie niezauważalną, wcale nie wychodzi
mi tak źle?
-Ann, muszę lecieć na trening, przez tego nauczyciela zawalę
drużynę i jeszcze lunchu nie zjem.
-To teraz jest przerwa obiadowa? – zapytałam słysząc
wzmiankę o lunchu.
-No tak, nie widać jakie pustki na korytarzu? – rozejrzałam
się po pomieszczeniu i rzeczywiście, mało kto w tym momencie przemierzał te
strony – Dobra, idę. Do zobaczenia na następnej lekcji – dodał i ruszył w
stronę sali gimnastycznej, natomiast ja odwróciłam się na pięcie i zaczęłam
przegrzebywać szafkę w poszukiwaniu planu szkoły. Nie znałam jej zbyt dobrze a
nie chciałam stracić przerwy obiadowej na szukaniu stołówki.
„Szkolna jadłodajnia”, jak nazwał stołówkę autor mapki
znajdowała się na drugim końcu szkoły. Zarzuciłam torbę na ramię i ruszyłam w
jej stronę. Czym bliżej znajdowałam się pomieszczenia, tym tłumy były większe.
Przedarłam się przez grupkę piszczących dziewczyn, przeklinających chłopaków i
całujących się par żeby cała zmęczona i nieogarnięta stanąć na środku dużego
pomieszczenia, w którym znajdowało się około pięćdziesięciu okrągłych stolików
i panował gwar jak na jakimś bazarze.
Przy jednym ze stolików zżyta paczka przyjaciół słuchała
muzyki, dalej grupa cheerleaderek przeglądała jakieś kolorowe czasopisma o
modzie i głośno dyskutowała. Przeszłam obok nich, zatrzymałam się przy kolejce
i zaczęłam szukać portfela, w którym miałam schowane karnety obiadowe. Skupiona
na tym co robię nawet nie zauważyłam jak ktoś stanął obok mnie.
-I co, zastanowiłaś się? – usłyszałam i podskoczyłam jak
oparzona, spoglądając na chłopaka.
-Czy mówiłam ci już, żebyś nie zachodził mnie w ten sposób?
– zapytałam i spiorunowałam go wzrokiem.
-Coś tam wspominałaś – wywrócił oczami i stanął za mną w
kolejce.
Zmarszczyła delikatnie czoło i już miałam się odwrócić w
stronę chłopaka, kiedy zauważyłam, że spora grupka ludzi przygląda się nam z
zaciekawieniem. Nie rozumiałam tych spojrzeń. Przecież to, że byłam nowa nie
mogło sprawiać, że aż tyle osób się mną interesuje.
-Mam coś na twarzy? – zapytałam chłopaka, a on wychylił się
z kolejki i spojrzał na mnie badawczo.
-Wydaje mi się, że nie a wręcz, jestem tego pewien –
odpowiedział i ponownie stanął na swoim miejscu.
-To dlaczego, ci wszyscy ludzie, się tak na mnie patrzą? –
odwróciłam się w jego stronę mając nadzieję, że chociaż na chwilę uniknę
spojrzeń namolnych obserwatorów.
-Zapewne dlatego, że jesteś nowa w szkole i… - zamyślił się
na chwilę, jakby nie wiedział czy to co powie ma sens.
-I co? – ponagliłam go.
-Powiem, ale obiecaj, że kolejny raz nie stwierdzisz, że mam
zbyt wysokie ego – postawił warunek a ja wywróciłam oczami.
-Nie wygłupiaj się tylko mów!
-I pewnie dlatego, że rozmawiasz ze mną – zmierzyłam go
zaskoczonym spojrzeniem i po chwili zaczęłam się śmiać jak oszalała. Już przy
pierwszym spotkaniu dało się stwierdzić, że chłopak wysoko się ceni, jednak w
tym momencie jego narcyzm przybrał najwyższą notę. Tylko ciekawe czym to było
spowodowane? Tym, że był zniewalająco przystojny? Nie, nie wydaje mi się.
Przecież Tony, na przykład, niewiele od niego odstawał a nikt nie zwrócił nawet
uwagi na to, że ze mną rozmawia. To może jest jakąś szkolną gwiazdką? Kapitan
drużyny? Nie, przecież szkolna drużyna ma trening…
-Co cię śmieszy? – zapytał lekko podirytowany.
-Nie powiem bo obiecałam – odpowiedziałam starając się
opanować śmiech.
-Czyli ty mnie naprawdę nie poznajesz? – uśmiechnął się
szeroko a ja spoważniałam.
-A powinnam? – kolejny raz zmierzyłam go uważnym wzrokiem,
jakbym chciała sobie przypomnieć, skąd się znamy. Jednak moje starania poszły
na marne. Za żadne skarby świata nie mogłam sobie przypomnieć, abyśmy
kiedykolwiek wcześniej się spotkali.
Widziałam jak uśmiech z jego twarzy znika i przeradza się w
pewnego rodzaju zadumę nad tym jakiej odpowiedzi powinien udzielić.
-Właściwie, to chyba nie – powiedział i schował ręce do
kieszeni – kupuj bo kucharka się niecierpliwi – dodał i spojrzał gdzieś w bok,
kątem oka zauważyłam, że ciągle nad czymś rozmyśla jakby nie wiedział czy
podjął dobrą decyzję.
________________________________________________Jest wyczekiwana ósemka! Miałam ochotę napisać, że Zayn mówi Ann kim tak naprwdę jest ale się powstrzymałam. Niech myśli, że to normalny nastolatek, przynjamniej niech na razie tak myśli. Mam nadzieję, że dobrze zrobiłam, co?
Jak wam się podoba? Co wy na to? Czekam na szczere opinie!
A i mam jeszcze jedno pytanie, czy chcecie abym zrobiła zakładkę z opisami bohaterów? Ponieważ czasami się zastanawiam czy tak owa by się nie przydała, chociaż w prawdziwych książkach czegoś takiego nie ma. Bohaterów poznaje się z czasem z opisów itp. sama nie wiem... Muszę się z tym przespać :) ♥
super!!!Dobrze zrobiłaś ^^ Zajebisty BLOG <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://mylive-lily.blogspot.com/
świetny rozdział :) Dobrze, że Zayn nie powiedział wszystkiego od razu. Niech się wszystko wyda w ciekawszych warunkach ;p A co do zakładki, to osobiście nie widzę takiej potrzeby. Tak jak napisałaś, poznamy ich po zachowaniach, słowach, a takie konkretne opisy, że Ann jest taka, taka i taka a Zayn charakteryzuje się tym, tym i tym nie mają większego sensu. JUż nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział,czekamy na kolejne ;)
OdpowiedzUsuńbardzo dobrze że zayn nie wyjawił kim jest :D Nie mogę się doczekać kolejnego napisz go jak najszybciej :):):):):)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :D i dobrze, że Zayn nie powiedział kim jest :* Czytam dopiero od wczoraj, a już sie zakochałam w Twoim blogu <3
OdpowiedzUsuńUhuhu ! ;D Czekam na następny i kiedy pojawi się reszta chłopków ? Asia ! xx
OdpowiedzUsuń