Przepiękny wystrój bloga zawdzięczam Szczególnie niewidocznej. z bloga "Skrawek nieba." Jeszcze raz Ado, dziękuję bardzo za poświęcony czas. ♥ Szablon jest przepiękny.

poniedziałek, 26 marca 2012

Dziesięć.


Kartonowe pudełka, kto by pomyślał, że niewielka ilość tektury z zawartością, wartościową tylko dla mnie może być tak wciągająca. Zaraz po obiedzie, znudzona i niechętnie nastawiona do nauki, rozsiadłam się w kącie mojego nowego pokoju i zaczęłam rozpakowywać moje bagaże, które od kilku dni czekały na ten moment. Pierwszym już do połowy wyładowanym opakowaniem, był ten z pamiątkami, który sprawiał, że na samą myśl o tych wspomnieniach serce mi pękało. Zdjęcia spod wieży Eiffla, krzywej wieży w Pizie czy też Disneyland w Paryżu. Na każdym z nich stałam w towarzystwie wspaniałej dwójki, która urozmaicała moje życie. Z każdą nową fotografią, łzy coraz szybciej zbierały się w moich oczach, aż w końcu nie wytrzymały i powolnymi strumykami zaczęły spływać w dół mojej twarzy, zaczęły kolejny wyścig ku kresowi. Zapłakana i zapatrzona w kilka kawałków papieru, oprawionych w metalowe ramki, nawet nie zwróciłam uwagi, kiedy mój zegarek na półce przy drzwiach wybił godzinę siedemnastą trzydzieści. Smutnym wzrokiem od niechcenia spojrzałam w jego kierunku i uświadamiając sobie, która to godzina nadeszła i przypominając o całym Bożym świecie i spotkaniu z Zaynem i jego znajomymi poderwałam się z podłogi i uderzyłam głową o ścianę, która z powodu pokoju na poddaszu, była nachylona pod lekkim skosem.
-Cholera – szepnęłam i złapałam się za czubek głowy. Masując obolałe miejsce, podeszłam do szafy i zaczęłam przeglądać jej zawartość. Prawdę powiedziawszy, nie wiedziałam co mogę na siebie założyć. Chciałam zrobić dobre wrażenie na nowych znajomych, jednak nie miałam ochoty żeby uznali mnie za jakąś lalunię czy snobkę. Fakt, faktem muszę założyć coś ciemnego, więc za słodką landrynkę mnie nie wezmą, chociaż mogą nazwać mnie Emo lub metalem, kto wie.
Zniechęcona całym tym spotkaniem usiadłam na kanapie i zaczęłam przyglądać się otwartej na oścież szafie, wiedziałam, że się wkurzą jak się spóźnię jednak to nie moja wina, że ubrania dzisiaj zbuntowały się przeciwko mnie a kreatywność poszła spać. Kolejny raz podeszłam do drewnianego pudła i zaczęłam przeglądać jego zawartość. W ostateczności, jednak z wieloma wątpliwościami i niechętnie zdecydowałam się na czarną sukienkę z wyższym stanem i rękawami trzy-czwarte oraz delikatnym suwakiem z tyłu, do tego dobrałam czarne, gładkie rajstopy i ciemną , dżinsową kurteczkę, która zapewne w ogóle nie pasowała do całej kompozycji, jednak co mi tam, przecież nie planuję ich w sobie rozkochiwać, to tylko kręgle. Pocieszyłam się i pobiegłam do łazienki. Szybka toaleta nie służyła nikomu, słabo dopracowany makijaż i wysoki kucyk na pewno nie zrobią na tych ludziach zbytniego wrażenia, chociaż, może to i dobrze? Może dzięki mojemu braku organizacji i jakże oryginalnemu i naturalnemu wyglądowi lepiej zapiszę się w ich pamięci?
‘Ann! Daruj sobie i staszcz tyłek!’, skarciłam się w myśli i z kosmetyczką i ubraniami pod pachą pobiegłam do pokoju. Wciągnęłam głęboko powietrze i przejrzałam się w lusterku. Chyba nie wyglądałam tak źle, chociaż gdybym poświeciła na to więcej czasu zapewne, prędzej zdobyłabym ich sympatię, jeżeli byli chłopakami, bo dziewczyny raczej nie leciały na osoby tej samej płci.
Wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na wyświetlacz, osiem nieodebranych wiadomości.
‘Zapewne nieźle się wkurzył’, pomyślałam i przełknęłam głęboko ślinkę, po czym zaczęłam odczytywać wiadomości.
„Ulica świętego Patryka, dom numer 105a? Dobrze trafiliśmy? Czekamy pod domem, wychodź.” Razy trzy, widać, że chłopak nie lubi się rozpisywać, woli zrobić „kopiuj”, „wklej” albo „wyślij ponownie”.
”No dajesz Ann, bo zaraz po ciebie pójdę!”,  o coś nowego, może jednak nie jest takim leniem jak mi się wydawało?
„Stoję pod twoim domem, jeżeli za chwilę nie zejdziesz to ja wchodzę!”, poderwałam się z kanapy i ruszyłam w stronę wyjścia z pokoju, po drodze złapałam jeszcze tylko czarną torebkę i już miałam nacisnąć klamkę i wyjść kiedy poczułam, że ktoś mnie wyprzedza i popycha drzwi w moją stronę.
-Ostrzegałem! – usłyszałam zdenerwowany głos chłopaka i uśmiechnęłam się mimowolnie na jego widok.
-Oj! Przepraszam cię! Nie znasz kobiet? My musimy się spóźniać – odpowiedziałam lekko sarkastycznie mając nadzieję, że nie odbierze tego źle. – Tak właściwie to kto cię wpuścił na górę i skąd wiedziałeś, który to mój pokój? – zapytałam po chwili namysłu i gasząc światło w pomieszczeniu ruszyłam w stronę schodów.
-Jakiś miły blondyn otworzył mi drzwi i kiedy zapytałem o ciebie, zrobił tylko duże oczy i kazał iść na górę do pierwszego pokoju po prawo, więc grzecznie mu podziękowałem i zastosowałem się do jego instrukcji - uśmiechnął się delikatnie, wzruszył ramionami i tak jak ja skierował swoje kroki ku wyjściu.
W myślach cicho modliłam się, żeby którykolwiek z domowników nie wyszedł w celu, zobaczenia z kim to mam zamiar spędzić poniedziałkowy wieczór i chyba moje prośby zostały wysłuchane, ponieważ w spokoju i bez zbędnych występów i zapoznawania ludzi, dotarliśmy do przedsionka, w którym czułam się na bezpiecznej pozycji. Szybko założyłam czarny płaszczyk i trapery, które zawsze dodawały mi otuchy.
-Wychodzę, przed dwudziestą pierwszą będę! – krzyknęłam na dowidzenia i zakładając torebkę na ramię wyszłam z domu.
Na zewnątrz nie było zbyt ciepło, jednak cóż się dziwić. Wielka Brytania nie należała do krajów ciepłych i zimy zazwyczaj wilgotne i z niskim temperaturami niczym nie przypominały tych alpejskich krajobrazów. Schowałam ręce do kieszeni i o nic nie pytając ruszyłam w stronę furtki, którą – o dziwo – Zayn otworzył przede mną, jak przystało na dżentelmena i puścił przodem. Na ulicy, po drugiej stronie stał niewielki samochód osobowy a o jego przednie drzwi opierał się chłopak ubrany w czerwone rurki i popielaty płaszczyk, zawzięcie piszący coś na telefonie.
-Malik, ile można na ciebie czekać?! – wrzasnął na widok chłopaka, jednak kiedy zauważył, że nie jest on sam szybko się zreflektował i uśmiechnął szeroko – O, witam panią serdecznie – podszedł do nas i wyciągnął rękę w moją stronę – Jestem Louis, dla znajomych Lou.
Uścisnęłam jego dłoń a on podniósł ją delikatnie do góry, zbliżył do swoich ust i obdarował praktycznie niewyczuwalnym pocałunkiem. Uśmiechnęłam się delikatnie a na moje policzki wstąpił rumieniec, którego dzięki Bogu nie mogli zobaczyć z powodu późnej pory.
-Miło mi, jestem Ann – przedstawiłam się i schowałam ręce do kieszeni.
-Malik, nie mówiłeś nic, że zapraszasz tak ładną koleżankę na kręgle – szturchnął chłopaka w bok i podszedł do samochodu zabawnie przy tym podskakując. – Dobra gołąbeczki, pośpieszcie się bo chłopaki zaczynają wypisywać sms-y o głupiej treści, chyba Harry dobrał się do telefony Liama i sypie sprośnymi wiadomościami – wywrócił oczami i zajął miejsce za kierownicą.
Zayn natomiast otworzył mi drzwi i zachęcającym gestem zaprosił żebym wsiadła do środka. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
-Dziękuję – powiedziałam wsiadając do samochodu i przypadkowo spojrzałam mu prosto w oczy co chyba zajęło zbyt długą chwilę, gdyż ten uśmiechnął się tylko delikatnie a Louis chrząknął cicho w celu, ponaglenia nas. Cała czerwona z zamkniętymi oczami siedziałam w samochodzie i przeklinałam się w myślach.
Do kręgielni dotarliśmy w miarę szybko. Ruch na ulicy był raczej niewielki, gdyż mało kto w styczniu o osiemnastej wychodził z domu. Zatrzymaliśmy się pod niewielkim budynkiem z kolorowym napisem nazwy knajpki i nie czekając już aż któryś z chłopaków otworzy mi drzwi wysiadłam szybko i uśmiechnęłam się do nich szeroko.
-Kobieta samodzielna – skomentował Louis i znowu trącił Zayna łokciem, a ten obdarzył go tylko pogardliwym spojrzeniem.
-Wiesz, Lou daruj sobie bo zaraz stracisz dwie jedynki i żadna kobieta nie będzie cię chciała, nawet największa maszkara – odpysknął mu i razem ze mną wszedł do kręgielni zostawiając Louisa z tyłu, który analizował jak by wyglądał bez dwóch zębów.
Chociaż był wieczór, to kręgielnia raczej świeciła pustkami, ponieważ mało kto wybiera się w poniedziałek do klubu żeby pograć ze znajomymi w kręgle. Podeszliśmy do kasy, wzięliśmy zmienne obuwie i zostawiliśmy kurtki. Szybko zmieniliśmy obuwie i pozostało nam tylko czekanie na Louisa, który gramolił się jak ostatnia niezdara narzekając na nieświeże buty.
-Mówiłem? Mogłeś założyć skarpetki – naśmiewał się z niego Zayn.
-Ile razy mam ci kretynie powtarzać, że ja nie noszę skarpetek?! – wrzasnął na bruneta i z miną rozpieszczonej księżniczki, jakby to robił z łaski dla nas, a nie dla siebie założył buty.
-Brawo! – krzyknęliśmy oboje z Zaynem i zaczęliśmy śmiać się z Louisa, który wyminął nas szybko i pobiegł w stronę młodego chłopaka w loczkach. Skoczył mu na plecy i przewrócił na ziemię krzycząc jak niedobrzy jesteśmy.
-Chodź, poznasz chłopaków – powiedział Zayn i złapał mnie za rękę, ciągnąc w stronę torów do gry. Jego gest, sprawił, że kolejny już raz tego wieczoru zaczerwieniłam się jak głupia. Dlaczego musiałam tak reagować, kiedy chłopcy obdarzali mnie miłymi spojrzeniami, gestami czy też słowami? Nie lubiłam jak każde uczucie, można było wyczytać z moje twarzy.
-To jest ta dziewczyna, z którą nas zdradza! – kolejny raz usłyszałam wrzask Louisa i uśmiechnęłam się mimowolnie. Właśnie stał przytulając chłopaka w loczkach i udając jak bardzo został przez nas skrzywdzony.
-Dobra, Lou nie marz się, przecież masz jeszcze mnie i całą resztę – poklepał go po plecach i zaczął wyplątywać się z objęć przyjaciela – A teraz pozwól, ale ja chciałbym poznać tę miłą paniom i nie mam zamiaru, robić tego czując twoje ręce na swoich plecach – rzucił do chłopaka i powoli podszedł do mnie i Zayna – Witam piękną koleżankę – przywitał się obdarzając mnie szerokim uśmiechem – jestem Harry – przedstawił się i wyciągnął dłoń w moją stronę.
-Ann, miło mi  - uścisnęłam jego dłoń i rozejrzałam się po sali.
Przy torze numer siedem stała trójka chłopaków, dwóch z nich nie znałam, natomiast trzeci – Louis – zawzięcie im coś opowiadał zabawnie przy tym gestykulują. Powoli podeszliśmy w ich stronę.
-Vas happenin’ chłopcy?! – krzyknął rozbawiony Zayn a chłopaki odwrócili się w naszą stronę. Moim oczom ukazały się trzy twarze z czego – dziwnym zbiegiem okoliczności się okazało - dwie znałam a nie jak przypuszczałam tylko jedną. Gwałtownie zatrzymałam się i z rozchylonymi ustami przyjrzałam się chłopakowi. Blondynowi o zniewalająco ładnym uśmiechu i błękitnych oczach, który najwyraźniej też był zaskoczony moim widokiem. Tak, tak oczywiście mowa o koledze z samolotu, chłopaku, który przez ponad dwie godziny urozmaicał moja podróż do Londynu. Osobie, która sprawiła, że nie dołowałam się myśleniem o problemach, że nie pogrążałam się w rozpaczy.
-Niall? – szepnęłam cicho i podeszłam do niego powoli.
-Ann? – wypowiedział moje imię i nie zwracając uwagi na chłopaków przytulił mocno – Co ty tu robisz? – zapytał nie wypuszczając mnie z uścisku.
-Mieszkam, znaczy się nie w kręgielni tylko w Bradford – odsunęłam się od niego delikatnie.
-Myślałem, że już się nie spotkamy.
-Przecież ci obiecałam, że jak Bóg będzie chciał to jeszcze skrzyżuje nasze drogi – uśmiechnęłam się delikatnie wspominając własne słowa – I widzisz najwyraźniej, stwierdził, że to idealny moment żebyśmy się ponownie spotkali.
_____________________________________________

Haha ♥ widzicie to co ja?! Oto rozdział dziesiąty przed nami! Czujecie? Mały jubileusz! Ach, ale się cieszę, że jesteście, czytacie i że mam dla kogo pisać :)
Moja ocena? No cóż, szału nie ma, jednak zawsze mogło być gorzej niż jest. Jednak, jak wam się podoba? Widzicie?! Mamy już wszystkich chłopców, znaczy się Ann nie poznała jeszcze Liama ale to zostawiam na następny rozdział, ponieważ chciałam skończyć w takim momencie, żeby zżerała was ciekawość jaka będzie reakcja Zayna i tak dalej :)
Czekam na wsze opinie i cieszę się jak głupia, że jesteście to ze mną i czytacie!  ♥

6 komentarzy:

  1. Wiesz co ? Okropna jesteś, nie lubię cię już -.- Nie no, żartuję ale żeby tak skończyć to trzeba nie mieć serca. Mam tylko nadzieję, że w ramach rekompensaty szybko dostaniemy 11 :p Gratuluję jubileuszu ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. no to Ci się udało, w takim momencie skończyć?... haha mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny rozdział!! ;D <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mogłaś skończyć a takim momencie , masz rację ciekawość bardzo mnie zżera. Uwielbiam twoje opowiadanie , masz świetny styl pisania tylko pozazdrościć :):) Życzę weny i pozdrawiam :);p

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie, jak mogłaś skończyć w takim momencie ? Teraz już się nie mogę doczekać następnego rozdziału, żeby się dowiedzieć jaka była reakcja Zayna ;D a tak wgl to uwielbiam Twoje opowiadanie i tak zaczne czytać rozdiał to tak się wciągam, że nie mogę ; ) dawaj szybko kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne,nie mogę się doczekać dalszej części ! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham jej ciągłe rumieńce :D już nie mogę się doczekać następnego :*

    OdpowiedzUsuń