Z Dublinu do Londynu w linii prostej, było około czterysta sześćdziesiąt
dwa kilometry czyli przy dobrych rachunkach, dokładnym przeliczeniu i wzięciu
pod uwagę wszystkich wypadków losowych, podróż ta miała zająć nam około dwóch
godziny. Dla jednych były to tylko dwie godziny, jednak dla mnie aż sto
dwadzieścia minut spędzonych w górze, nad ziemią.
Widok rozciągający się z małego, okrągłego okienka zapierał
dech w piersiach jednak ja zamiast skupić się na jego podziwianiu, całą podróż
spędziłam na rozmowie z, właśnie z kim? Z przystojnym Irlandczykiem o
zniewalająco pięknych, szaroniebieskich oczach i blond włosach.
-Tak właściwie, to po co lecisz do Londynu? – zapytał otwierając
jakiegoś czekoladowego batonika. Z tego co zauważyłam chłopak przez cały czas
coś wyjmował z torby i podjadał a kiedy stewardessa proponowała jakiś posiłek
on przyjmował go z szerokim uśmiechem. ‘Gdzie on to wszystko mieścił?’ pytałam
się w myślach.
-Lecę… Do rodziny, żeby zacząć nowe życie – powiedziałam
i odwróciłam wzrok. Nie chciałam, żeby chłopak zauważył jak moje oczy zaczynają
się szklić. Mówienie prawdy o tym, po co lecę do Londynu mnie bolało, myślenie
na ten temat mnie bolało. Jednak nie chciałam go urazić i uniknąć odpowiedzi na
pytanie.
-Nowe życie? – ugryzł kawałek słodkiej masy i spojrzał na
mnie pytająco.
-Tak, nowe życie. W ostatnim czasie zbyt wiele się wydarzyło
i przepraszam, ale nie chce o tym gadać. – uśmiechnęłam się blado i przyjrzałam
mu uważnie. – Lepiej panie nienajedzony, ty mi powiedz, po co lecisz do
Londynu?
-Byłem w Irlandii na święta i wracam do normalnego życia, do
przyjaciół, do szkoły… - przerwał na chwilę. Wyglądał jakby chciał jeszcze coś
dodać jednak powstrzymał się w ostatniej chwili. – Do Londynu – rzucił na
zakończenie.
Intrygowała mnie ta przerwa, którą zrobił podczas opowiadania.
Ta chwila zawahania, wiedziałam, że chciał coś powiedzieć, miał już to na końcu
języka jednak w ostatniej chwili powstrzymał się przed wypowiedzeniem tej czy
innej myśli.
-Czyli jednak Londyn też w pewnym sensie uważasz za swój
dom? – zapytałam i wsłuchałam się w radio samolotowe, z którego od jakiegoś
czasu zamiast relacji pilota leciała jakaś audycja radiowa. Prezenter radiowy,
właśnie zapowiedział jakiś utwór, a ja złapałam się za głowę z niedowierzaniem.
– Znowu ten szajs.
-Słucham? – zapytał lekko zdziwiony, zapominając o moim
pytaniu, puszczając je mimo uszu.
-No piosenka – wywróciłam oczami.
-Chodzi ci, o to co teraz leci w radiu? – rozejrzał się po
samolocie.
-No tak.
Pokręcił z niedowierzaniem głową, delikatnie się przy tym
uśmiechając.
-No co?
-Nie no nic, ja osobiście lubię „What Makes You Beautiful”.
Jednak, to już rzecz gustu.
Przyjrzałam mu się uważnie. Przecież piosenka była śpiewana
przez jakiś boysband, był to kawałek dla dziewczyna a tu, chłopak lubiący takie
utwory? Zdziwienie jakie widniało na mojej twarzy, chyba wprowadziło go w
lekkie zakłopotanie.
-Ann, przecież każdy może słuchać muzyki jaka mu się podoba,
czyż nie? – zaczął się bronić. Najwyraźniej odebrał moje zachowanie, jakbym
miała do niego pretensje, o to jakiej muzyki słucha.
-Spokojnie, rzecz gustu. Ja, osobiście nie przepadam za
takimi, hitami – rozłożyłam się wygodnie w fotelu i uśmiechnęłam jeszcze raz do
chłopaka, mając nadzieję, że nie odebrał mojej reakcji zbyt negatywnie.
-Jeżeli nie takiej, to jakiej? – zapytał, odwracając się
przodem w moją stronę.
-Mocniejszej, Rock? Simple Plan, Paramore, Linkin Park,
Green Day? – zaczęłam wymieniać zespoły, których piosenki w ostatnim czasie
zajmowały pierwsze miejsca w mojej play liście.
-Czyli wolisz, bardziej mroczne klimaty?
-Nie! Nie bardziej mroczne a raczej mocniejsze, silniejsze
brzmienie, więcej gitary elektrycznej, basowej, perkusji…
-Ach, rozumiem – przytaknął i znowu zaczął buszować po
swojej torbie.
-Jak dużo jedzenia ci się do niej mieści? – zapytałam z
lekkim sarkazmem.
-Oj nie pytaj, bo nie uwierzysz – wyciągnął M&M’ sy –
Chcesz?
-Nie, dziękuję – odmówiłam śmiejąc się z niego.
Niall pałaszował swoje kolorowe kuleczki w najlepsze a ja z
rozbawieniem mu się przyglądałam gdy po całym samolocie rozległ się głos młodej
stewardessy:
-Szanowni klienci, właśnie znajdujemy się nad Londynem.
Warunki pogodowe sprzyjające, wiatr około trzydziestu kilometrów na godzinę,
niebo lekko zachmurzone z przejaśnieniami, temperatura dwanaście i pół stopnia
Celsjusza. Wszystkich pasażerów, prosimy o zapięcie pasów, ponieważ za chwilę
będziemy zniżać się do lądowania. Dziękuję za uwagę.
Kobieta odłożyła mikrofon a każdy podróżny zaczął przystosowywać
się do jej poleceń. Skupiona na szukaniu pasa nawet nie zwróciłam uwagi jaka
była reakcja chłopaka na dany komunikat. Dopiero kiedy mój pas bezpieczeństwa
był zapięty, pozwoliłam sobie na niego spojrzeć.
-Czyli to koniec naszej podróży? – zapytał a z jego głosu
można było wyłapać nutkę zasmucenia.
-Na to wygląda – odpowiedziałam – Jednak jeżeli Pan Bóg,
będzie chciał żebyśmy jeszcze się spotkali, to na pewno skrzyżuje nasze drogi.
Uwierz mi.
-Jesteś pewna? – uśmiechnął się blado.
-W stu procentach – dodałam i spojrzałam w okno.
Teraz nic już nie było ważne. Nic nie mogło zwrócić mojej
uwagi. Jedyne na czym skupiałam wszystkie moje myśli i zmysły to widok za
oknem. Piękna panorama zimowego Londynu sprawiała, że serduszko zatrzymywało
się na chwilę. London eye, Big Ben, Tower Bridge. Wszystkie te wspaniałe
budowle i zabytki znałam z nazwy i fotografii, jednak nigdy nie miałam
możliwości zobaczyć ich na własne oczy. Nigdy aż do teraz.
Wciągnęłam głęboko powietrze kiedy poczułam, że samolot
zniża się do lądowania. Nie minęło dziesięć minut a latająca maszyna zatrzymała
się na jednym z pasów startowych.
-I wylądowaliśmy – skomentował chłopak i zaczął się zbierać.
Nie odpowiedziałam nic tylko wstając, powoli ruszyłam w
stronę wyjścia z samolotu. Wysiadłam a kiedy moje stopy dotknęły ziemi a na
twarzy poczułam przyjemny, zimowy wiaterek świat lekko zawirował. Złapałam się
za głowę i spojrzałam na czubki moich butów.
-Wszystko gra? – usłyszałam zatroskany głos chłopaka.
-Tak, tak wszystko okej.
-Już mi chciałaś uciec? – zapytał rozbawiony.
-Nie lubię pożegnań –odpowiedziałam i spojrzałam na niego.
-Ale my się nie będziemy żegnać, przecież jeszcze się
spotkamy.
Uśmiechnęłam się słysząc tą nutkę pozytywizmu w jego głosie.
‘Co za facet’ pomyślałam lekko kręcąc głową.
-Jeżeli Bóg na to pozwoli.
-Uwierz mi, że pozwoli. Więc co? Do zobaczenia?
-Do zobaczenia – odpowiedziałam i powoli ruszyłam w stronę
wielkiego gmachu. Czekała mnie jeszcze długa podróż pomiędzy tysiącami pasażerów,
odebranie walizek i odnalezienie wujka, który podobno ma gdzieś, pomiędzy tą chmarą
żywych dwunogów czekać na mnie.
Wszystko poszło łatwiej, niż myślałam. Obsługa nie czepiała
się zbytnio biletów ani walizek, więc mogłam odebrać je bez problemu. W sumie,
cóż się dziwić, przecież taka szesnastolatka jak ja, raczej narkotyków czy
innych nielegalnych towarów nie przewoziła.
Z dwiema ogromnymi walizkami i gitarą przewieszoną przez
ramię, spacerowałam po wielkiej poczekalni gdzie byłam umówiona z wujkiem.
-Ann! – usłyszałam znajomy głos i odwróciłam się gwałtownie w
kierunku jego właściciela.
-Wujku! – krzyknęłam i mocniej łapiąc walizki, ruszyłam w
stronę wysokiego mężczyzny.
-Jak tam podróż? – zapytał przejmując ode mnie walizki.
-Bardzo dobrze, dziękuję.
-To teraz zapraszam do Bradford – skierował się w stronę
jednego z podziemnych parkingów – Już wszyscy na ciebie czekają…
______________________________________________Łał! Tam, tam tadaaam! Tak, tak mamy czwóreczkę, która hmm? Właśnie jaka jest? Jam wam się podoba? Czekam na komentarze i oczywiście dziękuję wszystkim tym, którzy czytają i już zostawili po sobie jakiś ślad! :)
Jak miło że pierwsza skomentuję to opowiadanie. Więc rozdział jest zajebisty ! Nie mogłam się oderwać od czytania . Masz bardzo fajny styl pisania :) Jesteś niezwykle utalentowana ,troszkę się zrymowało ;p Nie mam żadnych zastrzeżeń . Pisz kolejny i dodaj go jak najszybciej :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci weny i pozdrawiam :)
Super! Kocham to <3!
OdpowiedzUsuńSwietny:*)pisz dalej:D
OdpowiedzUsuńświetne,świetne,świetne,najlepsze,brak mi słów ;)
OdpowiedzUsuń+dodaję do obserwowanych.
masz prawdziwy talent,serio
Już myślałam,że Niall jest z nią zprokrewnionuy,skoro nie utrzymywała kontaktu z wujkiem.
OdpowiedzUsuń