Przepiękny wystrój bloga zawdzięczam Szczególnie niewidocznej. z bloga "Skrawek nieba." Jeszcze raz Ado, dziękuję bardzo za poświęcony czas. ♥ Szablon jest przepiękny.

wtorek, 1 maja 2012

Szesnaście.


Czasami nawet najdrobniejszy gest, najmniejszy szczegół czy też jeden z tych przelotnych, niezauważalnych, delikatnych i szczerych uśmiechów, potrafiły zmienić życie człowieka. Nadać mu barw i wyrazistości. Sprawić, że wstając ranno mamy ochotę góry przenosić i wydaje się nam, że cały bezsens i cienie tego świata, pochwały się gdzieś w kątach, może pod łóżkiem i nie mają odwagi, stanąć do walki ze szczęściem.
Właśnie tego mi brakowało. Radości, uśmiechu i zrozumienia ze strony osób, które udając współczucie, starały się do mnie zbliżyć, ciągłym powtarzaniem, że mogę na nich polegać, że zawsze będą, gdy będę, czegoś potrzebować. Jednak ja nie chciałam dobroci na siłę. Nie chciałam litości i tych wszystkich spojrzeń zatytułowanych „Tak bardzo mi przykro!”. Wiem, że sumienie ludzkie działa na zasadzie „Gdy ktoś cierpi, ty nie bądź obojętny”, jednak ja w tą zabawę, bawić się nie chciałam.
Od ferelnego wypadku, jedynym o czym myślałam, za czym tęskniłam, była normalność. Chciałam żyć tak, jak kiedyś. Śmiać się i wygłupiać, bez zwracania uwagi na to, jakie będą tego konsekwencje. Jednak dawniej, oprócz tej wolności, czułam też pewnego rodzaju bezpieczeństwo. Wiedziałam, że jak wieczorem wrócę do domu, od progu dosięgnie mnie woń cynamonu, kwiecistego płynu do prania i średniej ceny perfum taty, który znudzony płytkością, komercją i korupcją dwudziestego pierwszego wieku, siedząc przy pianinie i popijając whisky, stara się naprawić czas muzyką, która potrafiła zawładnąć serca nawet największych przestępców. Tylko ona wiedziała jak łączyć pokolenia i to dzięki jej magii razem z tatą, poznawałam świat gam, krzyżyków pauz i bemoli.
Dzisiaj już tego nie ma. Odeszło, zniknęło.  Cała ta  beztroska i bezpieczeństwo odeszły. Zniknęły razem z dwójką ludzi, którzy dali mi życie. Ludzi, którzy za swój priorytet stawiali moje szczęście, spełniali marzenia i robili wszystko, żebym nie czuła się niedoceniona czy zapomniana.
Jednak teraz, nie ma już ich przy mnie. Dzisiaj sama muszę zająć się swoim szczęściem ponieważ nikt inny już go nie zbuduje. Od teraz tylko jaj jestem budowniczym mojego losu, a ludzie, którzy mnie otaczają, są blisko to tylko jednostki, które chociaż w najmniejszy sposób zaklejają tą dziurę w moim sercu, ponieważ tego już sama nie naprawię.
Zaczęłam nowe życie w Bradford z wujaszkiem Adamem i ciocią Olivią, z Margo, Kevinem czy Louisem oraz z nim – Zaynem Malikiem, człowiekiem, który jako jeden z pierwszych na tym świecie, po tym całym wypadku, wprowadził słońce do mojego życia. Często zastanawiałam się co było tego przyczyną. Dlaczego on? Dlaczego to praktycznie nieznany mi osobnik, który nawet nie wie skąd jestem i co mnie tu przywiodło, tak pozytywnie zmienił moje życie. Może to wszystko, właśnie dzięki tej jego niewiedzy? Może to ten brak informacji o moich rodzicach, o mnie i mojej przeszłości, sprawiły, że brązowooki Malik traktował mnie inaczej niż cała ta zgraja współczujących małp, drewnianych marionetek, którymi manipulowało sumienie, współczucie. Wiem, że jeżeli zależy mi na jego zaufaniu, przyjaźni to kiedyś, bez względu na ból i na konsekwencje będę musiała mu wszystko opowiedzieć.
Jednak to kiedyś, nie dzisiaj, nie teraz. Możliwe, że jutro. Pewne, że za jakiś czas. Na pewno nie na lodowisku. Nie w miejscu gdzie ludzie się cieszą, uśmiechają i żyją pełnią życia zapominając o śmierci i zrządzeniu losu, które utrudniało ich codzienne, ciemne życie.
-Gotowa? – ciepły głos chłopaka wyrwał mnie z zamyślenia. Obserwując parę staruszków z wnuczką, którzy powoli poruszali się po tafli lodu, nawet nie zauważyłam kiedy brunet dokończył zakładanie swoich łyżew. Chociaż nie byłam jakąś wprawną łyżwiarką, a te magiczne buty miałam na nogach niespełna kilka razy, to z ich założeniem i zabezpieczeniem poradziłam sobie dużo szybciej i lepiej niż Zayn.
-Chyba tak – wspierając się o zimną ławkę, stanęłam na gumowej wykładzinie, która pokrywając całą powierzchnię dookoła lodowiska miała ułatwić przemieszczanie się w niewygodnym obuwiu.
Spojrzałam na chłopaka, który niespiesznie wyprostował się i uważnym wzrokiem zmierzył najpierw swoje łyżwy poczym leniwie przeniósł czekoladę swoich tęczówek na mnie. Uśmiechnął się delikatnie przygryzając dolną wargę. Podejrzany gest, po wielu obserwacjach mogę odnotować jako odruch nerwowy. Gest czy raczej zachowanie, którym starał się zamaskować zdenerwowanie.
‘Obiecuję Ci, kochany notesiku… Ja nigdy nie zniszczę życia moim dzieciom, pokażę im, że ważniejsze jest dla mnie ich szczęście niż opinia sąsiadów.’ w mojej głowie pojawił się zapisek z notesika mamy, dwa zdania, które tak mnie zaabsorbowały i nakłoniły do kilku przemyśleń. Ciekawe co mama powiedziałaby gdybym przedstawiła jej Malika, jako mojego przyjaciela? Chłopaka? Ciekawe jaka byłaby jej reakcja? Co by powiedziała? Czy zaakceptowałaby tego człowieka? Jego religię i poglądy na świat. Obiecała to brązowemu pamiętniczkowi, kilkunastu kartkom papieru i czarnemu tuszowi, jednak czy po tylu latach, pamiętałaby o tym co pisała?
-Ziemia do Ann! – kolejny raz rozbawiony głos bruneta przyciągnął mnie do świata żywych, postawił na nogi i odgonił to całe zamyślenie. Z rozbawieniem pokręciłam głową powoli przenosząc wzrok na taflę lodu – Czy mi się wydaje, czy ty mnie już nie słuchasz? A może zaczynasz mieć dość mojego towarzystwa?
-Oj nie wygłupiaj się. Zamyśliłam się na chwilę, to wszystko. – wywróciłam z rozbawieniem oczami i zwinnie wyminęłam chłopaka podchodząc do barierki. Na lodzie oprócz pary staruszków i małej dziewczynki pojawiło się kilka innych jednostek, które na dobry początek weekendu, postanowiły rozgrzać się na łyżwach. – No idziesz? – odwróciłam się w jego stronę. Zayn nawet nie ruszył się z miejsca, dopiero po chwili uśmiechając się lekko podszedł do mnie i złapał za rękę delikatnie pociągając w stronę niewielkiej bramki.
Wciągnęłam głęboko powietrze. Moja mała, blada dłoń utonęła w ciemnej, ogromnej dłoni chłopaka. Przymknęłam lekko powieki. Sama nie wiedziałam czy dobrze robię, czy on dobrze robi. Chociaż z Tomem czy Little D zdarzało mi się chodzić trzymając za ręce to byli oni dla mnie jak rodzina, traktowali mnie jak siostrę. Natomiast Malik, może błędnie odbierałam jego sygnały czy też gesty, ale czasami patrząc na mnie zachowywał się, jakby liczył na coś więcej niż zwykłą przyjaźń.
Nie puszczając dłoni chłopaka, powoli postawiłam obie nogi na lodzie. Kolejny głęboki oddech i powoli do przodu.
-Poradzę sobie sama – powiedziałam patrząc na chłopaka, który jadąc po mojej prawej stronie najwyraźniej nie palił się do puszczenia mojej dłoni.
-Jednak ja chcę Ci pomóc –uśmiechnął się szeroko i zwracając twarzą w moją stronę zaczął jechać tyłem. Jego czekoladowe tęczówki kolejny już raz, tego dnia przebijały moje ciało na wylot. Czułam jakby ten człowiek czytał w moich myślach. Jakby wiedział co czuję czy też ,jak mój organizm reaguje na każdy jego gest, który wykracza poza granice przyjaźni.
Wariactwo, totalne wariactwo. Co się ze mną stało? Jak to możliwe, że w ciągu kilku dni tak uzależniłam się od obcej mi osoby. Zauroczyłam się w człowieku, którego praktycznienie znałam. Tak, zauroczyłam, ponieważ zakochaniem nie można było tego nazwać. Miłość to nie jest coś co przychodzi od tak, jak grom z jasnego nieba, to na nas nie spada. Miłość, rodzi się w człowieku z czasem. Najpierw zostaje zasiane ziarnko, które pod wpływem dłuższej znajomości zaczyna powoli kiełkować, rozrastać się. Puszczać korzonki aż w pewnym dniu człowiek czuje, że jego życie nie ma sensu bez tej drugiej osoby. Wspomina każdą godzinę, minutę czy też sekundę spędzoną w jej towarzystwie. Rozbiera na czynniki pierwsze każdy ułamek chwili, który wspólnie przemilczeli, przepłakali czy też śmiali się do rozpuku. Miłość nie jest zabawą, czymś na chwilę. Jest to uczucie, które łączy dwoje ludzi nierozerwalną więzią. Na zawsze.
-Ale nie ma takiej potrzeby – szepnęłam i wbijając wzrok w taflę lodu wyplątałam moją dłoń z uścisku bruneta. Nie podnosząc na niego oczu niespiesznie ruszyłam przed siebie. Noga za nogą, rucha za ruchem. Płynnie, bez potknięć . Oczy utkwione w białym podłożu nawet na chwilę nie zerknęły na towarzysza, który najprawdopodobniej z niemałym zaskoczeniem, wymalowanym na twarzy zastygł na chwilę w miejscu. Głębokie oddechy pomogły mi ustabilizować pracę serca, które w ostatnim czasie, dość często było wystawiane na ciężką próbę.
-Co powiesz na kawę, po lodowisku? – usłyszałam kolejny raz głos chłopaka, bez nutki żalu czy smutku. Ten sam głos co zawsze, pozytywnie nastawiony, szczery przepełniony troską a nie wątpliwościami. Zależało mu? Możliwe, ponieważ mało który chłopaka starałby się tak jak on. Każdy dałby za wygraną, odpuścił stwierdzając, że skoro dziewczyna odrzuca jego zaloty to nie jest warta poświęcania czasu, jednak on był inny. Odmówiłam trzymaniu za rękę, zaproponował kawę, może i miał swoją taktykę a ja wodziłam go w pewien sposób za nos, jednak wizja spędzenia dłuższej ilości czasu w jego towarzystwie, sprawiała, że miałam ochotę tańczyć jak szalona. Zwariowałam.
-Jeżeli mówimy o orzechowym latte, to czemu nie? – spojrzałam na Zayna, który ze skrzyżowanymi na plecach dłońmi, równomiernie do mojego tępa, jak prawdziwy zawodowiec jechał obok mnie.
-Skoro takie są Pani wymagania – uśmiechnął się szeroko i przyspieszył żeby po chwili zajechać mi drogę i kolejny raz jechać tyłem, twarzą zwróconą w moją stronę.
Podejrzewam, że gdybym teraz napisała, że piątkowe popołudnie należało do tych najnudniejszych i najmniej atrakcyjnych w moim życiu skłamałabym w żywe oczy, albo raczej w martwą kartkę papieru. Od momentu kiedy przyjechałam do Bradford po dzień dzisiejszy nie bawiłam się tak dobrze. Nie czułam tak swobodnie i nie myślałam tak sentymentalnie. Nie wiem czy to właśnie pogoda, która na zmianę słońcem i deszczem raczyła urozmaicać nasze życie, czy może raczej towarzystwo sprawiły, że na chwilę zapomniałam o przeszłości.
-Dwie duże, orzechowe latte i coś na słodko – do dość pokaźnego, samochodu terenowego marki Nissan wsiadł Zayn trzymając w jednej dłoni tekturową tackę a na niej dwa, wypełnione ciepłym, gorzkim płynem kubki. Natomiast jego drugą dłoń zajmowała papierowa torba, która jak mniemam posiadała w sobie to ‘coś słodkiego’. Chłopak usadowił się wygodnie na siedzeniu kierowcy i przekręcając kluczyk w stacyjce odpalił samochód, który cichym pomrukiem zakomunikował, że jest gotowy do współpracy.
-Czy naprawdę nie mogliśmy wypić tej kawy w kawiarni? – kolejny raz zaatakowałam go pytaniem, na które od dłuższego czasu domagałam się odpowiedzi. Dość absurdalny wydał mi się pomysł chłopaka o wzięciu kawy na wynos. Nie wyobrażałam sobie siedzenia w parku, w środku zimy i popijania ciepłego płynu, jednak on się uparł. Stwierdził, że zna idealne miejsce, że będzie to dużo ciekawsze niż obskurna kawiarnia w centrum miasta.
-Już Ci to tłumaczyłem – uśmiechnął się szeroko włączając się w ruch na jezdni.
Zmarzniętymi dłońmi objęłam dwa tekturowe kubki, z nadzieją, że w ten sposób chociaż na chwilę podniosę ich temperaturę. Przyjemne ciepło rozeszło się po moich bladych palcach i zaczęło powoli wędrować ku górze.
-Może i tłumaczyłeś, ale zrozum, że w kawiarni byłoby dużo cieplej niż na dworze. – szepnęłam uważnie przyglądając się jezdni, która od wody i świateł samochodów, mieniła się tysiącami barw, błyszczała.
-Zaufaj mi –szepnął i delikatnie skręcił w jakąś polną, nieoświetloną drogę, która na zbyt zaufaną nie wyglądała.
-Jeżeli będziesz woził mnie po takich… Dziurach, to nie wiem jak będę mogła Ci zaufać – lekko zdenerwowana spojrzałam na chłopaka, który zajęty trasą uśmiechał się delikatnie sam do siebie. Nie robił sobie nic z tego, że jego pomysł mi się nie podoba, nie liczył się z moim zdaniem. Jedynym co teraz miał w głowie… Cholera ja nie wiem co on może mieć teraz w głowie! A jeżeli chce mnie gdzieś wywieźć, porzucić.
Gwałtownie kręcąc głową zaczęłam rozglądać się po okolicy. Dlaczego? Może chciałam zapamiętać trasę, którą jedziemy. Może chciałam jak najszybciej uciec. Sama nie wiem co się ze mną działo, jednak cała ta sytuacja mi się nie podobała.
Samochód po chwili się zatrzymał. Serce ponownie przyspieszyło tępa a oddech stał się trudniejszy, nierównomierny. Odwróciłam twarz w stronę chłopaka, który obracając się na fotelu o jakieś dziewięćdziesiąt stopni, w tym momencie siedział zwrócony przodem sylwetki w moją stronę.
-Ann co się dzieje? – zapytał widząc moje zaskoczenie, przestraszenie. Jednak co ja miałam mu odpowiedzieć? „A nic Malik. Chyba się ciebie boję i tego miejsca i… Nie ufam ci?”. Nie.
-Nic się nie dzieję – szepnęłam i otworzyłam jedną z kaw, które stały na moich kolanach. Niespiesznie wsypałam cukier i spojrzałam na chłopaka, który bez przerwy mi się przyglądał. Może jednak nie było tak źle? Potencjalny gwałciciel zapewne dobrałby się już do swojej ofiary natomiast zwykły przestępca wyrzuciłby z samochodu i zajął się odbieraniem życia. – Chcesz kawę? – zapytałam nieco głośniej. Mój oddech zaczynał powoli się uspokajać a czarne myśli odchodzić w zapomnienie.
-Za chwilę – szepnął i nachylił się w moją stronę. Nie wiedziałam co chce zrobić. Może jednak zaczął swoje polowanie? Może zbyt pochopnie odstąpiłam od wizji zabójcy? Jednak ten tylko delikatnie oparł swój łokieć na moim kolanie i uważając, żeby nie wylać kawy zaczął szukać czegoś w niewielkim schowku.
‘Ann, opanuj się! Jesteś totalną paranoiczką! Jak możesz posądzać go o… coś takiego’, oskarżałam się sama w myślach bo jak mogłam? Jak mogłam wziąć go za gwałciciela? Zboczeńca? Zabójcę? Kim ja jestem żeby osądzać człowieka, który chciał dobrze.
-Czego szukasz?
-Płyty z muzyką – powiedział prostując się i pokazując mi niewielki błyszczący krążek, który jeszcze chwilę temu znajdował się w plastikowym pudełku. – Co Pani sobie życzy? – zapytał podając mi złożoną na pół kartkę, na której znajdowała się rozpiska kilkudziesięciu piosenek. Szybko przeleciałam wzrokiem po tytułach i wykonawcach. Kilkanaście piosenek tego całego One Direction, trochę Maroon 5, Bruno Marsa, Coldplay i wielu innych wykonawców pop, których nie przypominałam sobie z imienia i nazwiska.
-Co powiesz na „She will be loved”? – zaproponowałam utwór, który jako jeden z niewielu na całej składance kojarzyłam zarówno po teledysku, wykonawcy czy też samym tekście.
-Czemu nie – Zayn wsadził płytę do napędu i przewinął na odpowiednią pozycję. Z głośników popłynęła najpierw cicha przygrywka a po chwili dołączył się przyjemny, męski głos, które razem tworzyły nieziemski akompaniament.
Spojrzałam na chłopaka, który pod nosem cicho nucił tekst piosenki. Też go znałam, nawet dobrze jednak nie miałam ochoty zawodzić, nie teraz. Kolejny raz rozejrzałam się dookoła i to co zobaczyłam sprawiło, że moje serce zatrzymało się na chwilę z zachwytu. Nie wiem jak wcześniej mogłam nie zwrócić na to uwagi. Jak to możliwe, że nie zauważyłam w jak pięknym miejscu jesteśmy.
-Gdzie my jesteśmy? – zapytałam oczarowana.
-Na wzniesieniu za Bradford – szepnął i zaczął słodzić swoją kawę.
Panorama, która rozciągała się przed nami była zniewalająca. Ciemność dookoła a w oddali tętniące życiem miasto. Światła uliczne, oświetlone mosty, kościoły czy instytucje. Mieniły się tysiącami barw, porażały swoim pięknem i urokiem. Oczarowywały i przyciągały wzrok a do tego, bezchmurne niczym nienaruszone niebo pokryte miliardami delikatnych, białych plam, ciał niebieskich, która górowały nad nami. Wydawały się tak bliskie, praktycznie na wyciągnięcie ręki i chociaż dzieliły nas z nimi miliony, może miliardy lat świetlnych, to swoim urokiem potrafiły nawet z tak ogromnej odległości oczarować człowieka. Sprawić, że wspomnienia oraz marzenia zaczynały biegać po naszych głowach jak szalone. Wywoływać uśmiech i grymas smutku na myśl o przeszłości. Białe punkciki układając się w różne kształty, archipelagi gwiazd, przedstawiały pewnego rodzaju obrazy albo raczej ich fragmenty, które dzięki naszej wyobraźni potrafiły przerodzić się w prawdziwe dzieła.
-Pięknie tu – szepnęłam i lewą ręką zaczęłam szukać dźwigni za pomocą, której mogłabym odchylić siedzenie do tyłu. Kiedy po omacku natrafiłam na podłużny kształt przycisnęłam go delikatnie i manipulując siłą własnego ciała odchyliłam do pozycji prawie leżącej przy okazji uśmiechając się niewinnie do Zayna, który z rozbawieniem obserwował moje poczynania, żeby po chwili zrobić to samo.
-Też mi się podoba – powiedział kiedy już oboje leżeliśmy na rozłożonych siedzeniach, rozkoszując się smakiem i zapachem kawy, panoramą miasta, ugwieżdżonym niebem oraz muzyką, która płynęła z głośników. – Uwielbiam to miejsce. To jest taka moja samotnia, odskocznia od codzienności, problemów i ludzi, którzy zawsze coś ode mnie chcą – wyszeptał powoli, cicho jakby z nadzieją, że połowy nie usłyszę.
-Wiesz, że teraz nie jest już to tylko twoja samotnia? Jak znikniesz będę wiedziała gdzie ciebie szukać – odpowiedziałam z rozbawieniem.
-I o to właśnie mi chodziło – szepnął a moje serce znowu zaczęło tańczyć jak szalone. Możliwe, że przesadzałam, możliwe, że zachowywałam się jak wariatka jednak każde słowo, każdy gest i uśmiech tego człowieka sprawiały, że czułam się w pewien sposób wyróżniona, ważniejsza, że po świecie chodził ktoś dla kogo byłam coś warta, ktoś kto nie uważał mnie za zwykłą nastolatkę a osobę dla niego ważną.  
_______________________________________


Witam was wszystkie! Tak oto kończymy rozdział, na który musiałyście trochę poczekać. Wiem, że obiecałam, że pojawi się on zaraz po egzaminach jednak nie miałam na tyle czasu. Trochę roboty się nazbierało jednak w każdym wolnym momencie starałam się spisać chociaż te najgłupsze pomysły na ten rozdział. Nawet zaraz po egzaminach wyciągnęłam notatnik i zaczęłam zapisywać te moje przemyślenia, które pojawiały się w mojej głowie i tak oto po ponad tygodniu stworzyłam dla was rozdział szesnasty.
Co o nim myślę? Sama nie wiem. W jego pisanie włożyłam jak najwięcej serca i uczucia, zastanawiałam się nad każdym słowem a kiedy już zaczęłam jakąś myśl nie mogłam się powstrzymać od wyrażenia tego co czuję. Mam wrażenie, że jest to pierwszy rozdział, który zajął mi tak wiele czasu i pierwszy, który zawiera tyle przemyśleń. Może przesadziłam z niektórymi fragmentami, jednak czułam, że są one potrzebne. Mam nadzieję, że spodoba się wam to co znajduje się tam u góry.
Dziękuję wszystkim, którzy czytają i komentują, wyrażają swoją opinię. Nawet nie wiecie jak miło czyta się te wszystkie pochlebne opinie, które dają mi takiego pozytywnego kopa na rozpęd, zachęcają do pisania ponieważ pokazują, że jest dla kogo pisać. Dziękuję wam wszystkim a w szczególności Gabrielle, która za każdym razem kiedy zaczynam w siebie wątpić pomaga mi się zmobilizować do działania. Dziękuję♥ 
PS Gab, masz rację to nie przypadek, że się poznałyśmy♥ 

13 komentarzy:

  1. Boże kobieto, jak ja Cię nie cierpię. Niby nic takiego się w tym rozdziale nie działo, zwykłe wyjście na łyżwy z Malikiem, ale... Poryczałam się jak głupia. Szczególnie na początku. Twoje teksty wywołują u mnie tak ogromne emocje, że to się aż nie mieści w głowie. I mimo że, mi ciągle przerywałaś czytanie, wysyłając przeróżne linki i głupie wiadomości, to ja i tak skupiłam na tym całą swoją uwagę żeby nie stracić żadnego słowa. To jest tak genialne, że aż boję się napisać komentarz, bo na pewno te słowa nie wyrażą w 100% tego co teraz czuję. Wiesz, że zawsze kochałam Twoje rozdziały i Cię podziwiałam, ale teraz... teraz stałaś się moim mistrzem. Nie, ja już normalnie nic nigdy nie napiszę. Koniec. Nigdy nie będę umiała tak świetnie ubierać emocji w słowa, nigdy nie będę pisała tak pięknie o codzienności. A gdy jeszcze raz powiesz mi, że jesteś beznadzieja, że nie umiesz pisać, to przysięgam, że wsiądę w pociąg, przyjadę do Ciebie i Ci raz a dobrze przemówię do rozumu. Jesteś jednym z większych talentów pisarskich jakie widziałam. Znam jeszcze tylko dwie osoby, które piszą równie dobrze. I nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię poznałam. I... mimo że mam jeszcze tyle słów i niewypowiedzianych myśli, które domagają się napisania to muszę kończyć ten komentarze, bo wiem, że na niego czekasz ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu zastanawiam się jak ty to robisz. Jak to realne, że tak cudownie piszesz ? Na początku te rozmyślenia o rodzicach i wgl wszystko to było piękne cały ten rozdział jest cudowny. Pisząc to nie mogę pokazać jak strasznie podoba mi się ten rozdział nie wiem jak mogłabym to napisać, ale naprawdę jesteś jedną z niewielu osób które tak cudownie piszą, żałuję tylko, że rozdziały pojawiają się tak rzadko ale rozumiem bo przecież wkładasz w to całe swoje serce to widać i na pewno wszyscy to doceniają ja napewno. Rozdział cudowny i z niecierpliwością czekam na następny. Dziękuje Ci za ten rozdział opublikowałaś go własnie w moje urodziny piersze co zrobiłam jak uruchomiłam było własnie sprawdzenie czy może nie dodałaś nowego rozdziału a tu bach i jest odrazu miałam cudowny humor gdy zobaczyła 16 <3 Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. czekałam na ten rozdział z niecierpliwością, zresztą jak na każdy . Bardzo Ci zazdroszcze tego jak piszesz, masz naprawdę talent . to wszystko jest takie realne, zupełnie inne . r

    rozdział bardzo mi się podobał . i z niecierpliwością czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. i jak tu ciebie nie kochać?sama nie wiem,jesteś świetna!w jednym rozdziale potrafisz przekazać tyle emocji,a w innych blogach nawet coś takiego nie ma miejsca.czekam na kolejny ;)
    ps.fajnie,że pojawiła się tu piosenka "She will be loved",uwielbiam ją ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajnie, zastanawiam się tylko czemu jeszcze nie wydałaś żadnej książki! :D Świat by utonął, zakochał się w twoich słowach, które opisują jakże banalne a zarazem ciekawe zdarzenia, przykładowo wyjście na łyżwy. Co prawda do samego końca czekałam na jakąś bardzo romantyczną chwilę, jednak mimo to nie zawiodłam się. Dzięki twojemu talentowi każdy może wczuć się w sytuacje bohaterów. Wszystkie uczucia, emocje jakie przelewasz oraz ukazujesz w każdym rozdziale zawładnęły mną, tak, że przez chwilę naprawdę czułam się jak główna bohaterka. :') Jesteś jedną z niewielu osób, które mają tak niezwykły dar, tak więc proszę cię, jak już napiszesz jakąś powieść daj mi znać, a z pewnością będę twoją stałą czytelniczką! :)
    <3

    + zajrzyj też do mnie, na nowy rozdział 3, ponieważ nie ukrywam, iż bardzo mi zależy na twojej opinii. :) przepraszam za spam. x) lovejoylaughter.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. super. Codziennie zaglądam na tego bloga, mając nadzieje, że zobaczę nowy rozdział! Uwielbiam to, choć przyznam, ze czasem te przemyślenia są za długie. Ale i tak to uwielbiam, bo wiem, że to jest potrzebne i przez to wylewasz emocje;)

    Zapraszam do mnie:) Liczę na komentarz:)

    http://mylive-lily.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam ten rozdział<3 Każdy Twój rozdział jak czytam to powoduje takie coś we mnie, coś nie do opisania :D nie mogę się doczekać następnego:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział cudny. Jestem ciekawa w jaki sposób dowie się, że poznała One Direction. Już czekam na kolejny rozdział. (http://i-should-have-kissed-you-1d.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
  9. Podoba mi się, bo ja chyba na dobrą sprawę kocham czytać te wszystkie wewnętrzne przemyślenia, które pokazują jaką osobą tak naprawdę jest przedstawiona postać. Owszem akcja - akcją, ale z niej można odbierać mylne wrażenia. Dopiero gdy bohater otwiera się na te wszystkie zewnętrzne bodźce, które atakują absolutnie z każdej strony, staje się hmmm taki prawdziwy i inny od płytkich, jednowymiarowych, wykreowanych na potrzeby tłumu jednostek.
    Autentycznie się wzruszyłam na wzmiankę o jej rodzicach. Ckliwy ze mnie człowiek. Ale przy tej formie opowieści było to tutaj niezbędne do przekazania wszystkich tych emocji, które nią targają. Malik wydaje się zdeterminowany chociaż wciąż jej nie powiedział najważniejszego. Nie ukrywam, że własnie na to czekam, interesuje mnie jej relacja, która z założenia powinna być neutralna skoro sama ona nie dzieli się wszystkim tym co do tej pory przeszła. Wiemy jednak z doświadczenia, że dziewczynki potrafią działać iście nieracjonalnie więc nie chce nawet przypuszczać jak to się potoczy. Poczekam sobie spokojnie na ten moment.
    Uwielbiam jej zwariowane postrzeganie niebezpieczeństwa. Serio rozśmieszyła mnie tymi wszystkimi gwałcicielami, mordercami i innymi psychopatami czającymi się wszędzie dookoła. Sama tak momentami mam a dopiero teraz widzę jakie to jest paranoiczne xD Może wszyscy tak troszkę jesteśmy wariatami?
    Pozdrawiam. Young.

    OdpowiedzUsuń
  10. pisz, pisz, pisz!
    Twoich rozdziałów nie da się opisać zwykłymi słowami. Kiedy czytam twoje opowiadania raz chce mi się płakać, a raz się śmiać. Po prostu przeżywam wszystkie uczucia bohaterów i staram się wyobrazić sobie w głowie całą akcję. Co prawda jest kilka błędów ortograficznych, ale sposób w jaki ubierasz zdania, jest nie opisany. Czekam na kolejny rozdział i życzę weny twórczej ;p

    ~ Paula

    OdpowiedzUsuń
  11. Nawet nie wiem od czego powinnam zacząć. Piszesz cudownie, uwielbiam twój styl i to jak ukazujesz wszystkie emocje. Potrafisz niesamowicie ubrać w słowa wszystkie wydarzenia. To, co najbardziej podoba mi się w twoim opowiadaniu to, to, że mimo jest to już szesnasty rozdzaiał, to między Ann i Zayn'em praktycznie do nieczego nie doszło. Czytałam wiele opowiadań, w których nawet już w pierwszym rozdziale bohaterowie zostawali parą i niby taka wielka miłość. A ty, ukazujesz wszystkie uczucia, rozterki targające bohaterką. Zgodzę się z poprzednimi komentarzami, że to tylko banalne wyjscie na łyżywy, ale ty to opisałaś w taki sposób, że czytanie tego było bardzo ekscytujące. Niby nic nie znacząca sytuacja a mogłabym godzinami czytać to, co piszesz. Liczyłam na chociaż jeden mały pocałunek, ale mimo to nie jestem zawiedziona. Potrafisz tak, to napisać, że nie odczuwa się niedosytu, że między nimi do nieczego nie doszło. Mam nadzieję, że już niedługo dodasz nowy rozdział, bo naprawdę uwielbiam to opowiadanie.

    P.S. Ja również z chęcią przeczytam twoją książkę.


    Cassie

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny blog ;***** Piszesz świetne dziewczyno! <3 Naprawdę! ;] Uwielbiam twój styl pisania, to, jak opisujesz emocje i w ogóle wszystko. ;* Masz przeogromny talent. <3 I zgadzam się ze wszystkimi powyższymi komentarzami. ♥ Nawet najprostsze wyjście na łyżwy potrafisz opisać w taki cudowny, wręcz magiczny, sposób, że czytanie sprawia ogromną przyjemność. <3 Dziewczyno, uzależniłam się od twojego bloga. ;* Jestem ogromnie ciekawa, co wydarzy się dalej. <3

    OdpowiedzUsuń
  13. CUDO <3

    http://wiem-ze-nie-dostane-nobla.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń