Rozlane mleko utworzyło na drewnianej podłodze nieciekawą
plamę, miska leżała wywrócona do góry dnem przykrywając większość mojego
śniadania a ja niczym ten głupi piesek, który służy za pseudo ozdobę samochodu,
kiwałam głową na prawo i lewo. Chociaż nie, te pieski kiwają góra, dół, góra,
dół. Dobra mniejsza.
Najważniejsze, że nie mogłam uwierzyć w to co się działo,
nie mogłam zrozumieć dlaczego los się tak na mnie uwziął i rani mnie co chwilę.
Kiedy tylko zaznaję szczęścia on zaczyna ze mnie kpić. Niszczy wszystko,
rozwala na drobny mak jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie, jakbym była
do tego stworzona, przyzwyczajona.
Jednak czy ktokolwiek na świecie został stworzony do
cierpienia? Przecież każdemu należy się odrobina szczęścia, radości. Najwyraźniej
jestem tym ułomnym przypadkiem, który nie zasługuje na bycie stale szczęśliwym.
Podejrzewam, że wszechwiedzący obserwator, który widziałby moją reakcję
popukałby się tylko w głowę i pomyślał: „Co ta laska odwala?! Dostała taki dar
od losu, poznała wielką gwiazdę, a narzeka i wkurza się na bieg zdarzeń!
Wariatka!”
Jednak, czy aby na pewno, darem było poznanie tego człowieka? Tak,
racja wnosił on słońce do mojego szarego życia, sprawiał, że się uśmiechałam i
miałam ochotę iść następnego dnia do szkoły nie obawiając się, że kolejny raz
nazwie mnie ktoś narkomanką czy zabije swoim podłym wzrokiem. Przy nim czułam
się taka pewna, żywa. Możliwe to dlatego, że nie znałam tej tajemnicy,
tajemnicy jaką był zespół. W sumie to, dlaczego to całe One Direction dostało
już u mnie metkę sekretu? Przecież, nikt tego przede mną nie zataił, gdyby
tylko naszła mnie ochota, mogłam wpisać w wyszukiwarce internetowej nazwę tego
całego boy bandu i dowiedzieć się o nim wszystkiego, jednak ja ich unikałam.
Unikałam zarówno muzyki jak i informacji związanych ze światem wykonawców,
światem, który od pewnego czasu stał mi się tak bliski. Praktycznie codziennie
poznawałam historie z życia tej całej piątki. Słuchałam jak wiele razem
przeżyli w sferze prywatnej, a nie zawodowej. Gdzie razem byli i co zobaczyli.
Wiedziałam o nich więcej niż niejedna fanka, jednak tak naprawdę ich nie
znałam. Chociaż, może byli ludźmi o dwóch twarzach? O obliczu dla publiki i dla
przyjaciół?
-Tak więc
panowie, już niedługo ma się pojawić wasza pierwsza płyta*. Pierwsze trzynaście
piosenek, które w stu procentach są tylko wasze – z
zamyślenia wyrwał mnie głos mężczyzny, który od dłuższego czasu przeprowadzał
wywiad z moimi znajomymi, jeżeli mogę ich tak nazwać.
-O nie! – odezwał
się lekko oburzony Liam, brązowooki chłopka, który siedział pomiędzy Malikiem a
Horanem najwyraźniej w żadnym calu nie zgadzał się ze stwierdzeniem
dziennikarza – Te piosenki są tylko przez
nas śpiewane, oczywiście wkładamy w to sto procent siebie, jednak nie byłoby
ich bez wielu osób, które nam ciągle pomagały i pomagają. Dziękujemy im
wszystkim z całego serca, ponieważ bez nich nic by się nie udało. To nasze
wspólne dzieło. – uśmiechnęłam się delikatnie. Zayn często powtarzał, że
Liam jest człowiekiem honorowym, że nigdy nie owija w bawełnę i kiedy trzeba to
potrafi przyznać się do prawdy. Mądry człowiek, który zawsze bierze
odpowiedzialność za swoje czyny i słowa.
-No tak,
ekipa pracowała zawzięcie w przeciągu kilku ostatnich miesięcy i jesteśmy
pewni, że wasz krążek stanie się hitem zarówno w Anglii jak i na całym świecie – tym razem
odezwała się kobieta, która dotychczas ginęła przy swoim towarzyszu, nie wdając
się w rozmowę z chłopakami. – Fanki z
zniecierpliwieniem czekają na premierę, ale też na czacie, który od rozpoczęcia
programu jest dostępny zadają różne pytania, niekoniecznie związane z płytą. Na
początku obiecaliśmy, że jeżeli zgodzicie się, to zostaną one zadane, więc czy
chcielibyście na nie odpowiedzieć? Wszystko zależy od was – brunetka
przeglądając coś w niewielkim tablecie, który spoczywał na jej kolanach
wyczekiwała odpowiedzi chłopaków.
-Zależy, jakie są te
pytania… - zaczął Liam.
-E tam!
Odpowiemy na wszystkie, spokojnie Liam - Louis, który dotychczas tylko uśmiechał się
głupio do kamery, przejął sprawę w swoje ręce.
-Właśnie,
fajnie będzie – tym razem po pokoju rozszedł się głos szczęśliwego Irlandczyka,
który delikatnym klepnięciem w ramię, chciał dodać otuchy przyjacielowi.
-Dobra,
jak chcecie – Liam wywrócił oczami przystając na pomysł kumpli. Możliwe, że
zachowywał się trochę zbyt poważnie jednak Malik zawsze powtarzał, że to właśnie
on stara się trzymać zespół na ziemi, stara się żeby żaden z nich nie zrobił
nic głupiego. Jest takim ojcem całej ekipy, ojcem który chce dobrze dla swojej
rodziny.
-Tak więc…
- kobieta podniosła wzrok znad urządzenia i przyjrzała się uważnie
całej piątce. Po jej minie widać było, że wybrała już pytanie, które zadała
jedna z fanek – Pierwsze pytanie zostanie
skierowane do Zayna, gdyż pojawiło się on już kilkanaście razy na czacie… - spojrzała
na bruneta a on tylko uśmiechnął się delikatnie i poprawiając swoją pozycję na
kanapie, chciał pokazać, że jest gotowy aby udzielić odpowiedzi.
Moje serce, które od pewnego czasu latało jak szalone w tym momencie zatrzymało się jakby z obawy,
ze strachu czego jeszcze mogę dowiedzieć się o Zaynie z tego głupiego,
porannego programu. Wciągnęłam głęboko powietrze i chwilowo wstrzymując oddech,
w myślach ponaglałam brunetkę, która najwyraźniej swoim denerwującym
przedłużaniem chciała zbudować tak zwaną atmosferę.
-W
ostatnim czasie wielokrotnie widziano Cię w towarzystwie pewnej dziewczyny.
Pewne źródła donoszą, że spędzacie ze sobą praktycznie każdą wolną chwilę.
Fanki, chciałyby wiedzie, czy ty i ta dziewczyna to coś poważnego? – zapytała wreszcie
a moja szczęka rozchyliła się delikatnie. Wiem, że to może zabrzmieć
narcystycznie, jednak prawda była taka, że kobieta o imieniu Kate właśnie
zapytała się Malika o nasze stosunki. Zapytała się o to przed kamerami, przed
całym światem, przed Bradford. Chciała poznać zarówno jego, jak i moją prywatność.
Czujne oko kamery zgrabnie przerzuciło się z kobiety, najpierw na chłopaków, a następnie idealnie
przybliżając na Zayna, wyczekiwało odpowiedzi. Odpowiedzi, która w tym momencie
tak wiele znaczyła zarówno dla nas, jak i dla fanek, które pewnie piszcząc jak
oszalałe nie potrafiły wysiedzieć przed telewizorem. Zjadała je ciekawość, czy
aby ich idol nie znalazł sobie drugiej połówki.
Chociaż znałam prawdę lepiej niż ktokolwiek inny na świecie, to
ciekawiło mnie, co tak naprawdę on myśli, czuje. Chciałam wiedzieć co powie,
jednak… Przecież to gwiazda, osoba publiczna i może całkiem co innego sprzedać
prasie, tylko w celu rozgłosu albo zatajenia tego i owego.
-Widzę, że
informacje szybko się rozchodzą… - zaczął chłopak. Widać było po nim,
że jest spięty, że nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Napięte mięśnie
twarzy, czy też nerwowa zabawa bawełnianą bransoletką. Tak wiele go zradzało a
w szczególności oczy, pełne uczuć a jednocześnie zagubienia. Obaw, że co by nie
zrobił może coś zepsuć. Brunet niepewnie przygryzł dolną wargę. Rozważał,
myślał nad każdym słowem, które za chwilę wypowie.
-Wiesz, że jak nie chcesz,
to nie musisz odpowiadać –ciszę przerwał Liam, który dotykając ramienia
przyjaciela chciał mu nadać otuchy. Sprawić, żeby ten nie czuł się samotny w
tym świecie, który żył tylko pikantnymi ploteczkami z życia gwiazd.
-Spoko Li,
czego nie robi się dla fanów – brunet spojrzał na swojego
pocieszyciela i po chwili ponownie odwrócił się w stronę prowadzących. –Zapewne wszyscy mają na myśli Ann… -zaczął,
jednak po wypowiedzeniu mojego imienia zatrzymał się na chwilę. Na jego usta
wstąpił delikatny uśmiech a po moim ciele przeszła gęsia skórka, która już od
pewnego czasu chciała wyjść na wierzch, dając upust emocjom. Widziałam jak w
oczach chłopaka pojawiły się wesołe ogniki, które mogły oznaczać wszystko,
każdy moment spędzony razem, albo też radość, że ludzie się nim interesowali. – Cóż ludzie lubią gadać i roznosić plotki,
jednak prawda jest taka, że my oboje znamy się niespełna tydzień, nawet nie.
Chodzimy do jednej szkoły i jakoś tak się złożyło, że przez przypadek mieliśmy
przyjemność się poznać… - widziałam jak chłopak wypowiadając każde kolejne
słowo uśmiecha się coraz szerzej, widziałam jak cieszy się na myśl o tych
wspomnieniach i… Czułam, że moja prywatność została sprzedana mediom. Czułem
się taka pusta i publiczna. Miałam wrażenie, że to co wydarzyło się w ostatnim
czasie nie będzie już tylko moje, moje i Zayna, a cały świat będzie o tym
mówił. Portale społecznościowe będą tworzy coraz to nowsze historie na nasz
temat, a ludzie, którzy nie mają prywatnego życia, przeobrażając to w plotki
będą ingerować w nasze sprawy. –
Spędzamy razem wiele czasu, gdyż dogadujemy się ze sobą. Ann jest jedyną osobą
w Bradford, która widząc mnie nie rzuciła mi się na szyję jak opętana fanka… -chłopak
przerwa na chwilę, zastanawiając się co dalej może powiedzieć – Zapewne już wiele portali plotkarskich
pisało na temat naszego związku, że jesteśmy parą i tym podobne, jednak proszę
was o jedno, dajcie nam spokój. Jestem nastolatkiem, chodzę do szkoły i mam
znajomych, czy gdy będę gadał z jakimś kolegą, to też weźmiecie nas za parę?
Jeżeli kiedykolwiek znajdę sobie moją drugą połówkę, to was o tym poinformuję
osobiście… - uśmiechnął się delikatnie do prowadzącej, która nic nie mówiąc
tylko skinęła delikatnie głową i zaczęła czytać kolejne pytanie, jednak ja nie
słuchałam.
Zszokowana siedziałam na żółtej, skórzanej kanapie i przetwarzając
kolejny raz każde słowo chłopaka starałam się poukładać sobie wszystko w
głowie. Nie mogłam nic zrozumieć, pojąć. Jak to możliwe, że przez jedną znajomość
stałam się osobą publiczną? Jak to możliwe, że ludzie pisali o mnie różne
plotki, chociaż nie znali prawdy. Nie, to był sen. To nie działo się naprawdę.
Przecież to ja, Ann Lee-Palmer, szesnastolatka z Dublinu, która niczym nie
wyróżnia się w tłumie. Żyje swoim życiem, ze swoimi problemami i nie chce
rozgłosu. Rozgłosu, który mógłby mnie zniszczyć. Ja nie chcę tego wszystkiego,
chcę żyć jak przystało na dziewczynę bez masy plotek i kłopotów związanych z
ludźmi, którzy będą chcieli się zbliżyć do mnie tylko z powodu tego całego
zespołu.
Odetchnęłam głęboko. Sama nie wiedziałam, co w tym momencie
powinnam ze sobą zrobić. Wywiad z chłopakami trwał dalej, jednak ja już miałam
go dość. Ilość informacji, jakich się dzisiaj dowiedziałam, przekraczała już i
tak moje oczekiwania. Szybko wyłączyłam telewizor i rozejrzałam po
pomieszczeniu. Ogromny zegar naścienny wskazywał godzinę jedenastą. Poderwałam
się z kanapy, jakby poraził mnie prąd i nie patrząc pod nogi po chwili
poczułam, że moje nagie, zimne od nerwów stopy stoją w czymś mokrym. No tak!
Miska ze śniadaniem. Cichy jęk wydobył się z moich ust. Całkowicie zapomniałam
o naczyniu z jedzeniem, które w przypływie emocji wylądowało na podłodze tuż
przed kanapą. Westchnęłam cicho i zaczęłam sprzątać. Zaczęłam naprawiać jeden z
błędów, który popełniłam przez tych ludzi. Ile ich jeszcze było? Sama nie wiem.
Całą sobotę i niedzielę spędziłam na rozważaniu. Rozmyślaniu co
zrobiłam źle, gdzie popełniłam ten głupi błąd, który sprawił, że chłopak mi nie
zaufał, nie powiedział od razu, prawdy o sobie. Czy naprawdę, wyglądałam na
taką egoistkę? Dopiero teraz zrozumiałam jego słowa w stołówce. Ten narcyzm,
którym się otaczał, te spojrzenia innych dziewczyn, które chciały mnie zabić za
każdą rozmowę jaką z nim odbyłam. On był kimś i się z tym krył, bardzo dobrze
zataił to przede mną. Zdarzało się, że dawał mi pewne sygnały, przecież, który
chłopak idąc ulicą nuci piosenkę boy bandu i uśmiecha się przy tym od ucha do
ucha. Który chłopak słysząc niepochlebne opinie na temat utworu jakiegoś zespołu
przeżywa taką wojnę ze sobą, traci radość w oczach i ma wrażenie, że czemuś
zawinił? Chociaż, Zayn nigdy nic na ten temat nie wspominał to można był
zobaczyć jak emocjonalnie reaguje na każdą sprawę związaną z One Dircetion, jak
boli go słuchanie mojego narzekania na temat młodych gwiazdeczek, które chciały
się wybić za pomocą telewizyjnego show. Raniłam go swoimi słowami, nieświadoma
tego z kim rozmawiam. Raniłam go, a on ciągle miał ochotę ze mną rozmawiać. Jak
mogłam? Jak mogłam, nie zauważyć tego wszystkiego? Jak mogłam być taka ślepa?
Jeszcze nigdy nie czułam takiego żalu. Nigdy nie czułam się tak
podle, zarówno zdradzona przez osobę, która mi nie ufała oraz przez samą
siebie. Podłe poczucie dawało się we znaki. Dwie nieprzespane noce i zły
nastrój dosłownie ode mnie emitowały na kilak kilometrów. Nawet ciocia i wujek
się do mnie nie zbliżali. Nie zadawali żadnych pytań ani nie próbowali
poprawiać humoru. Dali mi spokój, postanowili powstrzymać się od jakichkolwiek
działań i chyba musieli też zlecić to swoim pociechom, gdyż Margo i Kevin starali
się unikać rozmów ze mną. Pozwolili mi samej w świętym spokoju dotrzeć do
szkoły. Nie nalegali żebym jechała z nimi. Dali wolną rękę, która w tym
momencie była jedynym czego potrzebowałam. Potrzebowałam wolności i czasu,
musiałam to wszystko sobie przemyśleć i poukładać. Musiałam pogodzić się z tym
jak trudnym przypadkiem jestem i zrozumieć, że moje życie to jedna wielka
katastrofa.
Chociaż dostałam wymarzoną wolność, to samotność jaką zastałam w
szkole była przygnębiająca. Sama tego chciałam, sama unikałam miejsc, w których
mogłam spotkać Malika. Unikałam jakichkolwiek kontaktów z tym człowiekiem.
Praktycznie każdą przerwę spędzała w bibliotece, miejscu, które Zayn omijał
szerokim łukiem, gdyż jak to kiedyś sam stwierdził: „Zbyt trudne jest dla mnie
przebywanie w miejscu, gdzie wiedza nie ma końca.”, za każdym razem uśmiechałam
się wspominając jego słowa. Chociaż był gwiazdą znaną na całym świecie, to
jednak sława go nie zepsuła. Nadal myślał jak człowiek, a nie maszyna do
zarabiania pieniędzy.
Przedostatnia lekcja właśnie dobiegła końca a ja, niczym ten duch,
kolejny raz starałam się przedostać do szkolnej czytelni. Przemierzając szkolne
korytarze, jak szalona oglądałam się na prawo czy lewo w obawie, że gdzieś w
pobliżu może znajdować się Zayn, człowiek z którym rozmowa w tym momencie
mogłaby okazać się dla mnie jedną z najtrudniejszych w życiu.
Właśnie dochodziłam do biblioteki kiedy na horyzoncie, w drugim
końcu korytarza zamajaczyła mi roześmiana twarz chłopaka. Brunet stojąc bokiem
w moją stronę, rozmawiał ze znajomymi.
-Cholera – przeklnęłam pod nosem. Cała grupka znajdowała się pod
głównym i jedynym wejściem do sali. Nie było szans żebym przemknęła obok nich
niezauważona. Poczułam jak na plecach powoli zaczyna się tworzyć gęsia skórka.
Nie miałam czasu, musiałam coś zrobić jeżeli nie chciałam aby doszło do
jakiejkolwiek konfrontacji z tym człowiekiem. Jeżeli nie chciałam żeby moje
całodniowe starania poszły na marne. Gwałtownie odwróciłam się w kierunku z
którego chwilę temu przyszłam. Moim oczom ukazały się uchylone drzwi do jednej
z klas. Szybkim krokiem podeszłam do nich i przyciągając w swoją stronę,
zajrzałam do środka. Pomieszczenie okazało się salą muzyczną, w której
znajdowało się kilka instrumentów. Najwyraźniej ktoś musiał sobie ćwiczyć i
zapomniał o zamknięciu pomieszczenia.
-Idealnie – szepnęłam wchodząc do środka i zamykając za sobą
drzwi. Niewielka sala przywitała mnie znajomym zapachem starego drewna oraz
tuszu, zapachem którym pachniało praktycznie każde pomieszczenie w tej szkole,
oczywiście pomijając pływalnie, stołówkę, salę gimnastyczną, szatnię i
bibliotekę, które miały zarezerwowane swoje własne zapachy. Położyłam czarną
torbę na jednym z krzeseł i zaczęłam spacerować po pomieszczeniu. Masa kabli
walała się po podłodze, każdy był podłączony jednym końcem do jakiegoś
instrumentu, natomiast drugim do wzmacniacza. Oczywiście pomijając sprzęty
elektryczne, które w przewadze były gitarami znajdowała się tam także średniego
rozmiaru i jakości perkusja oraz pianino. Wspaniałe brązowe pianino, które aż
krzyczało żeby na nim pograć. Błagało żeby ktoś się zlitował i wydobył z niego
chociaż jeden dźwięk. Zahipnotyzowana urokiem instrumentu, niespiesznie
usiadłam na niewielkiej ławeczce i dotknęłam białych klawiszy. Delikatnie, żeby
najpierw oswoić się z ich zimnem oraz teksturą. Wciągnęłam głęboko powietrze i
mocniej przyciskając kilka z nich, zagrałam fragment piosenki, która była
ostatnią wygraną przeze mnie. Jak dziś, pamiętam moment kiedy łzy spływały mi
po policzkach a ja grałam „Ostatnie pożegnanie” napisane przez tatę. Pamiętam
dzień pogrzebu, pamiętam jak wtedy kolejny raz umarła we mnie jakaś cząstką. Od
chwili mojego ostatniego występu, nie miałam możliwości zagrać jeszcze raz, aż
do dzisiaj. Gładząc delikatnie jedną dłonią klawisze instrumentu, zastanawiałam
się co mogę zagrać. Potrzebowałam utworu, który w odpowiedni sposób będzie
odzwierciedlał wszystkie moje uczucia. Utworu, który pomoże mi wreszcie
wyrzucić z siebie to wszystko.
-Near to you– szepnęłam cicho a serduszko zabiło szybciej. Kolejny
raz odetchnęłam głęboko a pierwsze dźwięki wydobyły się z ogromnego sprzętu,
idealnie rozchodząc się po pomieszczeniu. Piosenka, A Fine Frenzy działała na
mnie jak narkotyk, oczarowywała swoją delikatnością i idealnością, zarówno
muzyka jak i słowa były niczym odzwierciedlenie tego co czułam - Such pain as
this shouldn't have to be experienced I'm still reeling from the loss, still a
little bit delirious – zanuciłam cicho fragment zwrotki. Pierwszy raz od
wypadku wyrażałam swoje uczucia poprzez muzykę, pierwszy raz pokazywałam jak
wiele straciłam, nic nie mówiąc. Kiedy utwór dobiegał końca po moim ciele
przeszła gęsia skórka, obok mnie, na niewielkiej ławeczce poczułam czyjąś obecność.
Znajomy zapach męskich perfum, zaatakował moje nozdrza, a serce znowu zaczęło
szaleć.
‘Znalazł mnie?! Jak kto możliwe?! Dlaczego teraz?!’, atakowałam się
masą pytań, na które nie było odpowiedzi.
Piosenka dobiegła końca a ja drżącymi rękoma przejechałam po
białych klawiszach żeby po chwili spojrzeć w stronę okna, w przeciwnym kierunku
do tego, w którym znajdował się chłopak. Niemiarowy oddech zaczynał stawać się
męczący, a drżenie rąk czynnością nie do opanowania.
-Cześć – usłyszałam ciepły głos chłopaka, a po moim ciele
przebiegła kolejna fale dreszczy, które wstrząsnęły mną delikatnie. – Dlaczego mnie
unikasz? – zapytał, a ja gwałtownie odwróciłam się w jego stronę. Moja twarz
nie wyrażała żadnych uczuć, oczy przepełnione smutkiem spoglądały na chłopaka,
który jeszcze chwilę temu emanował radością a teraz, zdezorientowany starał się
zrozumieć co tak naprawdę mnie gryzie. – Coś się stało? – zapytał z troską w
głosie. Wciągnęłam głęboko powietrze i pierwszy raz, w dniu dzisiejszym,
postanowiłam spojrzeć prosto w czekoladowe tęczówki Malika.
-Czym, tak właściwie, jest dla ciebie zaufanie? – zapytałam a mój
głos jak i spojrzenie nadal były wyprane z jakichkolwiek uczuć. Chłopak
wzdrygnął się lekko i zmieszany obrotem sprawy starał się nie odwrócić wzroku,
chociaż widziałam, że jest to dla niego niełatwe wyzwanie.
*Wiem, że pierwsza płyta chłopaków została wydana w listopadzie 2011 roku a na blogu mamy styczeń 2012 jednak naciągnęłam trochę fakty na potrzebę opowiadania.
______________________________________________________
Cześć wszystkim. W ten deszczowy, majowy dzień pragnę na wsza ręce przekazać kolejny już rozdział mojego opowiadania, kolejną część historii Ann Lee-Palmer. Mam nadzieję, że spodoba się ona chociaż jakimś nielicznym jednostkom. Mnie osobiście ta część nie zachwyca, myślałam, że wyjdzie to dużo lepiej i dobija mnie świadomość, że się nie spisałam. Mam nadzieję, że nie będziecie mieć tego mi za złe ponieważ nie potrafię tego poprawić, nie wiem co się ze mną dzieje. Możliwe, że mój seudo talent uciekł? Sama nie wiem.
Chciałambym wam wszystkim podziękować za cierpliwość, za to, że czytacie i komentujecie ponieważ ostatni rozdział, dzięki wam osiągnął liczbę 20 komentarzy i 119 wyświtleń. Dziękuję za te liczby, które dla was znaczą niewiele a dla mnie są całym światem ponieważ świadczą tylko o tym, że czytacie, że jesteście i jak piszecie, że się podoba to w ogóle cieszę się jak wariatka. Dziękuję za każde pochlebne słowo gdyż to one mnie motywują do tworzenia kolejnych części tej mojej 'Mody na sukces'.
Jesteście wspaniali wszyscy razem i każdy z osobna, każda osóbka, kóra napisze chociażby jedno słowo jak i ta, która zawali mnie długim rozważaniem. Nie ukrywam, uwielbiam czytać wasze monologi na temat tego opowiadania. Zawsze znajdę w nich coś zastanawiajacego, rozśmieszającego czy też naprowadzającego na następny rozdział. Jesteście wspaniali. Dziękuję ♥
No i jak zawsze największe podziękowania kieruję w stronę Gabrielle, która w ostatnim czasie dużo nasłuchała się na temat mojego braku weny. Dzięki, że mnie znosisz i błagam nie zabijaj z tą beznadzieję ♥.
Pozbędę się nudnego wstępu, ponieważ zaraz zapomnę co mam napisać. O.K
OdpowiedzUsuńNo więc, po pierwsze jesteś genialna i mów sobie o chcesz, że mi nie dorastasz do pięt itd. ale ja wiem swoje.
Po drugie uwielbiam każde twoje słowo, nawet zwykły średnik czy kropka wydają się być niesamowite w tym opowiadaniu. I nie mam pojęcia jak to robisz, że każde zdanie ze sobą współgra.
Po trzecie... już chyba wymieniłam to co chciałam napisać. Uwielbiam to. Stało się to takim moim, małym uzależnieniem. Dziś nie będę się przesadnie rozpisywać. Moje monologi są do bani i musiałabym je idealnie dopracować, żeby doszukać się jakiegokolwiek sensu, aczkolwiek wiem jaką radość sprawiają komentarze. Chciałabym jeszcze skrytykować jedno zdanie bowiem brzmi ono tak: "Możliwe, że mój seudo talent uciekł?". Gdybym tylko mogła to kopnęłabym Cię mocno w tyłek ! I chyba znasz moje zdanie: W każdym calu idealnie !
Uwielbiam<3
OdpowiedzUsuńjak zawsze świetny.Już się nie mogę odczekać następnego:*
w tamtym komentarzu się rozpisała, więc tu napisze trochę krócej. Rozdział jak najbardziej mi się podoba :3 Puściłam sobie smutną piosenkę, czytałam i literki rozmazywały mi się poprzez łzy. niby nie ma tu nic takiego szczególnego, ale ostatnie zdanie wypowiedziane przez Ann wzruszyło mnie, tak wiem, ze to głupie i w ogóle, ale tak. Przyznaję się do tego, z ręką na sercu, popłakałam się. Wyobraziłam sobie Ann, która śpiewa ta piosenkę i ryczałam jak bóbr, widząc w swojej wyobraźni jej ból i smutek, a to, ze o wszystkim dowiedziała się w taki sposób wzmagało moje wzruszenie. Dziękuję, jak zwykle świetnie. czekam na następny. [directionstory-second-life]
OdpowiedzUsuńZabić moja droga to ja Cię mogę za coś całkiem innego. Jak mi w tej chwili nie przestaniesz marudzić i narzekać to obiecuję, że tam do Ciebie przyjadę. A może Ty to tak celowo robisz, co? Żeby Ci mówić jaka jesteś wspaniała, cudowna i genialna. Oj, tylko mnie denerwujesz. Jakie ja mam z Tobą ciężkie życie... ech, brak słów. Tak jak Ci już napisałam na GG ten rozdział to jest moje drugie miejsce. Kocham go całym serduszkiem tym bardziej, że wiem co tak mniej więcej będzie potem ^.^ I co ja Ci jeszcze mogę napisać, mistrzu? Przecież Ty doskonale znasz moje zdanie, bo Ci je powtarzam w kółko i w kółko i w kółko i aż do znudzenia. Naprawdę masz ogromny talent, a nazywanie go ,,seudo" jest herezją. Więc z łaski swojej już mnie nie wyprowadzaj z równowagi tylko po prostu PISZ ♥
OdpowiedzUsuńCudowny rodział tak jak całe opowiadanie, czekam na ciąg dalszy <3
OdpowiedzUsuńŚwietnie... Kiedy będzie 19 rozdział?
OdpowiedzUsuńZapraszam przy okazji do mnie. Lubisz czytać o wampirach? Wpadnij ;)
http://zyciewampira-krwawasprawa.blogspot.com/
Miałam łzy w oczach czytając ten rozdział. Za pięknie piszesz iprzeżywam katusze czekając na kolejny rozdział, więc proszę-dodaj go jak najszybciej. Świetnie. Wpadnij do mnie na 1 rozdział www.harrystyleslifebeforedeath.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJejku dziewczyno nie mam pojęcia jak to robisz, ale naprawdę piszesz cudownie, świetnie przekazujesz wszystkie emocje. Uwielbiam twój sposób pisania, twój blog jest jednym z niewielu który naprawdę mi się podoba, historia strasznie wciąga. Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział, a co do tego powiem znowu CUDOWNY <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Wiktoria ;*
Aleksja dawno nie czytałam twojego opowiadania i dziś nadrobiłam te zaległości , nie mogłam oderwać wzroku od tego bloga , a teraz kiedy doszłam do końca 18 rozdziału miałam chęć na więcej i więcej .. MAsz wielki talent ,którego ja Ci bardzo zazdroszczę .Umiesz przekazać wszystkie emocję , które ja czuję za każdym razem kiedy czytam twoje rozdziały . JESTEŚ NIESAMOWITA . Dodaj 19 rozdział jak najszybciej .
OdpowiedzUsuńPs. Jeśli chcesz mogę polecić twojego bloga na moim blogu , bo jest tego warte :):) :*
Życzę weny całuję
Twoja wierna czytelniczka :*
Osiemnasta wyszła ci cudownie,przekazałaś wszystkie emocje.,tylko jedno mnie zastanawia dla Ann ma żal do chłopców skoro sama nie wyjawiła im prawdy.Nie wyjawiła im ,że nie ma rodziców.Mam nadzieję ,ze w dziewiętnaste tak samo mnie zachwycisz i pojawi się reszta chłopaków.Dobrze ,że ni piszesz dużo dialogów tylko tak zwane złote myśli.Bardzo mnie to zachwyca.Jeżeli nie masz weny albo po prostu masz jakieś złe myśli na temat pisania po prostu je wyrzuć i pisz byle co a pomysły same ci przyjdą.
OdpowiedzUsuńPolecam mojego bloga link w profilu.
Całusy Aleksjo
Cudownie piszesz!!!Czytając twoj Blog wyobrazam sobie ze to jestem główną bohaterką twej powieści. Przezywam jej wzloty i upadki. nie moge doczekac sie kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńBrak mi słów, by opisać twoją twórczość. Czarujesz, po prostu czarujesz *___*
OdpowiedzUsuńPogrzało Cię, kończyć w jakim momencie?! ;-)) Co do rozdziału... Nie no! Brak słów po prostu! Chylę czoła przed Tobą! WOW! I teraz mnie pewnie weźmiesz za nieczułą, ale serio nie rozumiem o co tej dziewczynie chodzi. Przecież on jej nie okłamał. Nie powiedział jej czegoś o sobie, tak samo jak zapewne ona nie wyjawila mu wszystkich szczegółów ze swojego życia. Po prostu. Dlaczego miałby jej to mówić? ,,Hej! Cześć! Jestem z One Direction! To pa!". Staram się ją zrozumieć i tylko po części mi się to udaje. Domyślam się, co może czuć, ale bez przesady. Zresztą pewnie i tak mu wybaczy :-)) Nie no, ale rozdział serio megaa! I te Twoje przemyślenia, normalnie boskie :-)) Kocham tego bloga! Pisz szybko next, bo się nie doczekam!!! :-D
OdpowiedzUsuńŚwietny ;D Wcale nie jest taki zły ;) Nie zbyt lubię jak jest mało dialogów , a dużo opisu ale u cb po prostu uwielbiam ;D Kiedy następny ?:)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie na http://itssoridiculous.blogspot.com byłabym wdzięczna za jakąś reklamę, komentarz dodanie do obserwowanych cokolwiek! :)
OdpowiedzUsuńhej! :) świetny blog!
OdpowiedzUsuńhttp://dreamfulfilledinlondon.blogspot.com/ to blog mojej przyjaciółki zaczęła go właśnie pisać :) warto polecam !
Young Come Back. Jakie ja mam ostatnio poślizgi to głowa mała oO No nieważne, zobaczmy co tam nakombinowałaś tym razem. Kurdę albo to ta babska co miesięczna przypadłość albo to na swój indywidualny sposób było takie wzruszające. Serio miałam wodniste ślepka.W zasadzie nie spodziewałam się, żadnej afery, płaczu, wrzasków sięgających sąsiednich ulic ale nie sądziłam też, że Ann będzie unikać Malika i to z takim gigantycznym sukcesem. Jak mogłaś to skończyć w takim momencie. wiem, że jestem na wygranej pozycji bo czytam to dopiero teraz i w przeciwieństwie do innych zostało mi mniej czasu do wyczekiwania do następnego rozdziału ale i tak jestem arcy ciekawa co dalej. Czy on się domyśli i jej wszystko opowie a jeśli to zrobi to czy ona będzie miała na tyle cywilnej odwagi by też mu zdradzić swój 'sekret'?
OdpowiedzUsuńŁadnie Malik wybrnął z tym pytaniem. Liam dobry tatuś stał na straży jego uczuć i dobrych kontaktów międzyludzkich. Mało tylko Lou było ale mi zawsze jest go niewystarczająco wiele lol.
A Fine Frenzy - Near To You zawsze na tym wyje jak zdrowo szurnięta. Chyba za dużo mam takich uczuć, które chcą uciec a ty to przypadkiem uaktywniłaś. Nie umiem tak poruszać zlepkiem słów, kilkoma porównaniami. Uwielbiam Cię czytać bo w tej prostocie jest magia, która czaruje dusze. Nie potrzebujesz udziwnień żeby zachwycić i chyba to się nazywa wrodzonym talentem.
Pozdrawiam ciepło.