Słyszałam kiedyś, że w samotności kawa dłużej stygnie i łzy
są bardziej słone, że każda sekunda trwa tyle co minuta, a poszczególna minuta
przeradza się w godzinę. Wszystko się wydłuża i nabiera tej negatywnej siły,
ujemnego działania, które ma zły wpływ na człowieka. Dołuje go, ściąga na dno
niżej i niżej. Jego umysł przepełniony jest samymi złymi, błędnymi myślami.
Dlaczego zrobiłem tak, a nie inaczej? Co by było, gdyby? Siedzimy zamknięci w
czterech ścianach nawet nie wiedząc, że każde takie zachowanie coraz bardziej
osłabia naszą psychikę. Sprawia, że zapominamy o pozytywnych elementach świata.
Delikatnie pchnęłam duże, drewniane drzwi. Wszystkie światła
były w domu pogaszone a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Pamiętam jak
jeszcze podczas rozmowy z Tony’ m, obiecałam sobie, że wszystko z Zaynem
wyjaśnię, załatwię. Marzyłam, żeby było tak pięknie jak wcześniej. Żebym żyła
dalej mając wrażenie, że jest on zwykłym nastolatkiem. Codziennie rano
spotykała go w szkole i śmiała się do rozpuku. Nawet podczas lekcji uśmiechała
się, na samą myśl o tym, co jeszcze kilka minut temu powiedział, czy zrobił.
Był wspaniałym człowiekiem, takim światełkiem w tunelu, które idealnie
oświetliło moją szarą rzeczywistość. To on, pierwszy po śmierci rodziców,
wywołał uśmiech na mojej twarz ale też, momentalnie go odebrał. Jakby ktoś
zaplanował, że w moim życiu nigdy nie będzie z górki, łatwo. Twierdził, że problemy
są nieodłączną częścią mojego bytu. Wiecie tak jak oddychanie, jeżeli tego nie
robisz nie jesteś w stanie przeżyć.
Po cichu zdjęłam czarne trapery i weszłam do niewielkiego
holu. Dom był pusty, samotny. Każda żywa dusza, która go zamieszkiwała zniknęła.
Nie wiedziałam gdzie w tym momencie są i zbytnio mnie to nie interesowało.
Możliwe, że właśnie odezwała się moja egoistyczna natura. Możliwe, że nie
obchodziło mnie to, co dzieje się z innymi, jednak czy innych obchodziło to, co
dzieje się ze mną?
Z czarnym, przewieszonym przez ramię płaszczykiem, niczym ta
myszka po cichu, na paluszkach zaczęłam wchodzić po schodach. Nawet nie
kłopotałam się z zapaleniem światła. Ciemność w ostatnim czasie stała się
pewnego rodzaju przyjemnością, ukojeniem. Takim momentem spokoju, kiedy to
zamykając oczy, najłatwiej było udać się do krainy snu. Nie zwracałam uwagi na otoczenie.
Mechanicznie, prawie jak ten robot nastawiony na odpowiednią pracę systemu,
weszłam do pokoju i położyłam na skórzanej sofie. Rozgrzany policzek dotknął
zimnej powierzchni a po całym moim ciele przeszły delikatnie ciarki. Prawą ręką
zaczęłam szukać telefonu, który zaraz po wyjściu ze szkoły wyłączyłam. Nie miałam
ochoty odbierać żadnych SMS-ów czy połączeń, bez znaczenia kto by chciał się ze
mną skontaktować. Bez znaczenia…
Nie, kogo ja oszukuję. Prawda była taka, że uciekałam.
Uciekałam przed szczerą rozmową. Najpierw unikałam jej w szkole. Chowałam się
niczym ten winny wszystkiemu tchórz a później, jak to się mawia, dałam nogę.
Jednak dlaczego? Bałam się? Ale czego?
Zażenowana pokręciłam głową i uruchomiłam niewielkie
urządzenie. Powitalny napis i wyprowadzając z równowagi melodyjka. Tak, jakby
nie było nic przyjemniejszego, dodającego otuchy.
Westchnęłam cicho i z niecierpliwością, która kłębiła się w
zakamarkach mojej osobowości czekałam, aż system się załączy i w końcu
poinformuje mnie jak wiele opuściłam, na ile się zamknęłam.
Dwanaście nieodebranych połączeń, średnio co pół godziny
oczywiście każde od tego samego nadawcy. Szybko wzrokiem przeleciałam po
liście. Nikt poza Malikiem nie próbował się ze mną skontaktować.
Zależało mu? Czy to, co powiedział Tony było prawdą, że
słynnemu na cały świat chłopakowi zależało właśnie na mnie.
‘Nie łudź się’, skarciłam samą siebie w myśli i schowałam telefon
pod poduszkę. Elektryczny zegarek stojący na biurku wskazywał godzinę
siedemnastą pięćdziesiąt sześć a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
Teoretycznie powinnam była zacząć odrabiać lekcje, zająć się czymś co
odciągnęłoby mnie od tego całego bałaganu i myśli związanych z kilkoma
ostatnimi dniami. Jednak nie miałam ochoty na siedzenie z nosem w książkach,
nie umiałam się uczyć kiedy tak wiele działo się w moim życiu.
‘Przesadzasz dziewczyno! Weź się w garść, przeżywasz tą
sprawę bardziej niż śmierć rodziców’, skarcił mnie jakiś wewnętrzny głos,
jednak czy nie miał racji? Czy przypadkiem nie użalałam się teraz bardziej niż
tych kilka tygodni wcześniej. Co się ze mną działo?!
‘Może ty się po prostu zakochałaś!’, znowu ten parszywy
szmer, rozsądek się odzywa? Nie, rozsądek nie gadałby takich głupot.
-Zwariowałam – szepnęłam i powoli wstałam z kanapy. Złapałam
czarną podkoszulkę leżącą na krześle i leniwie powlekłam się do łazienki.
Miałam chociaż odrobinę nadziei, że pod prysznicem, w strugach ciepłej wody
chociaż na chwilę zapomnę o tym zimnie, które zaczynało mnie ogarniać. Wyobrażę
sobie przeszłość i zamykając oczy, powrócę na chwilę do niewielkiego domku na
obrzeżach Dublinu.
Kąpiel nie trwała długo, powrót do przeszłości nie trwał
długo a zamykając za sobą drzwi i wycierając włosy, znowu zawitałam do szarej
rzeczywistości. Chociaż pod prysznicem siedziałam około trzydziestu minut to w
tym czasie żaden z domowników nie powrócił. Nadal byłam w domu sama jak palec,
samiuteńka z ciemnością i problemami, których miałam już powyżej uszu.
-Don't want to be an
American idiot- oprzytomniałam kiedy po uśpionym mieszkaniu rozbrzmiał
dźwięk mojego dzwonka. Przyspieszyłam lekko kroku i nie zwracając na nic uwagi
wbiegłam do pokoju, złapałam telefon i nawet nie sprawdzając kto dzwoni
zamaszystym gestem nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Tak – powiedział z nutką zdenerwowania.
-Ann? – po drugiej stronie usłyszałam zaskoczony głos Malika
i dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nie zwróciłam uwagi kto dzwoni.
‘Oj głupia, głupia’, skarciłam się w myśli i przełknęłam
ślinkę. Nie wiedziałam co powiedzieć, miałam wrażenie, że ogromna gula rozmiaru
piłki do tenisa wyrosła mi w gardle.
-Odebrałaś? – kolejny raz do moich uszu dobiegł głos
chłopaka, melodyjny, spokojny i ciepły, który został przerwany podłą ciszą.
-Tak – szepnęłam czując jak serce skacze mi pomiędzy
płucami, jakby za chwilę miało wyskoczyć i polecieć w przestworza. Przymknęłam
delikatnie oczy z nadzieją, że ta rozmowa nie potrwa długo – Jednak to zwykły
przypadek – dodałam po chwili i w tym samym momencie gdzieś z dala usłyszałam
ciche piszczenie. Dzwonek do drzwi.
‘Nie za dużo tych dzwonków jak na jeden moment?!’,
pomyślałam mimowolnie, jednak po chwili frustracja ustąpiła miejsca
zakłopotaniu. Możliwe, że to ktoś z domowników wrócił a ja, tak obijam się z
otworzeniem.
-Poczekaj chwilę, muszę otworzyć drzwi. – szepnęłam i
truchcikiem zbiegłam na dół. Nawet nie pamiętałam faktu żebym je zamykała,
jednak to co działo się ostatnio w mojej głowie przerastało ludzkie wyobrażenia,
więc bardzo prawdopodobne, że ten jeden jakże nudny czyn umknął mojej uwadze.
Przekręciłam dwukrotnie klucz i nacisnęłam metalową klamkę.
-Przypadek powiadasz? – po drugiej stronie, na zewnątrz stał
Zayn. W całej swojej okazałości, oświetlony promieniami padającymi z ulicznych
lamp. Na swój sposób uroczy i tajemniczy nerwowo przygryzał dolną wargę. W
prawej dłoni trzymał telefon, który podtrzymywał połączenie.
-Idzie na twój koszt – powiedziałam starając się uniknąć
jego spojrzenia. Nie wiedziałam jak powinnam się w tym momencie zachować. Serce
najchętniej przeprosiłoby go za wszystko i wzięło całą winę na siebie,
natomiast rozum i urażona duma chciały zamknąć mu drzwi przed nosem.
-Zapomniałem – momentalnie spojrzał na wyświetlacz i
zakończył połączenie po czym ponownie przeniósł swój wzrok na mnie a ja czułam,
że gdzieś na plecach zaczyna pojawiać się gęsia skórka. Dopiero teraz dotarło
do mnie, że stoję przed Zaynem w za dużym, czarnym podkoszulku z logo SIMPLE
PLAN, nawet nie założyłam kapci na stopy. Na policzkach zaczęły pojawiać się
dwa ogromne rumieńce. – Nie jest Ci zimno? – zapytał z zatroskaniem w głosie.
-Jest – powiedziałam nadal patrząc na gołe stopy.
-Wejdźmy do środka – zaproponował po chwili zastanowienia –
Wiem, że możesz nie chcieć ze mną rozmawiać jednak to Cię nie ominie. Uważam,
że zasługujesz na wyjaśnienia – mówił powoli, jakby analizując każde słowo,
które wypływało z jego ust.
Kiedy tak staliśmy w progu domu miałam wrażenie, że nadal
jest on tym, za kogo go uważałam. Zwykłym uczniem Tong High School.
-Chodź – powiedziałam robiąc mu przejście. Sama do końca nie
wiedziałam czy było to spowodowane chęcią usłyszenia wytłumaczenia czy zwykłą
pychą oraz faktem, że przez kolejnych kilka, może kilkanaście minut będę mogła
słuchać jego głosu, bez znaczenia co planował mówić. – Idź na górę, pamiętasz,
który pokój?
-Nie trudno zapomnieć – zdjął buty i udał się na górę,
natomiast ja postanowiłam zaparzyć herbatę. Teoretycznie dobra pani domu
powinna najpierw zapytać gościa czy tak ową chce, jednak nikt nie był ideałem.
Metalowa tacka z dwoma kubkami i cukierniczką wylądowała na
niewielkim stoliku, który stał naprzeciwko skórzanej kanapy. Obróciłam się
delikatnie w stronę bruneta, który zawzięcie oglądał zdjęcia poustawiane na
półkach.
-Powiesz coś wreszcie – wydusiła z siebie, przy okazji
krzyżując ręce na klatce piersiowej. Podobno ten gest był oznaką zamknięcia się
na drugą osobę. Sygnałem dla rozmówcy, że nie jest mile widziany w mojej
przestrzeni, darzony zaufaniem.
-Tęsknisz za nimi? – wziął do ręki ramkę ze zdjęciem, na
którym znajdowałam się razem z Daphne i Tomem. Fotografia została zrobiona na
osiemnastce Toma. Staliśmy jak zawsze we trójkę, nasz rodzynek na środku a my
po bokach. Little D uśmiechnięta delikatnie, zmysłowo a ja śmiejąca się do
rozpuku. Nigdy nie umiałam zachować spokoju podczas robienia zdjęć.
-Chyba nie o tym mieliśmy rozmawiać – odtrąciłam temat
przyjaciół, chociaż tak naprawdę zazwyczaj potrafiłam mówić o nich godzinami.
Chłopak zrezygnowany odstawił ramkę i spojrzał w moją stronę. Dopiero teraz,
przy lepszym świetle – które pozwolił sobie zapalić – zauważyłam, że brakuje
czegoś w jego oczach. Zniknęły te wesołe iskierki, a pojawił się pewnego
rodzaju smutek.
-Nie chciałem żeby to tak wyszło. Wszystko miało wyglądać
inaczej – zaczął a ja znudzona usiadłam na kanapie. Słyszałam to już.
Słyszałam, że chciał zaznać życia normalnego nastolatka, zobaczyć jak to jest
gdy ludzie lubią go bez etykietki gwiazdy.
-Wiesz, że już to słyszałam? – spojrzałam na czerwoną ścianę
jakby była jednym z ciekawszych elementów do obserwacji.
-Tak… Wiem… – przerwał na chwilę jakby analizując co ma
dalej powiedzieć. Także usiadł na kanapie jednak w pewnej odległości,
zachowując dystans. – Ale nie chodzi o samą tą akcję z ukrywaniem… Zatajaniem
prawdy o mnie i zespole. Jest też kilka innych kwestii…
-Jakich innych kwestii? – spojrzałam w jego kierunku.
-Chodzi o to… - przymknął delikatnie oczy, jakby bał się, że
za chwilę poznam gorszy jego sekret niż to czego dowiedziałam się z telewizji.
– Jak myślisz kiedy tak naprawdę, poczułem się jak skończony dupek? – wyrzucił
z siebie po chwili.
-Skończony dupek? – zapytałam zaskoczona.
-No tak, jak sądzisz kiedy?
-Sama nie wiem – zaczęłam uważnie analizować naszą rozmowę w
sali muzycznej – Gdy wybiegłam zapłakana?
-Prawie, wtedy to już moja perfidność osiągała zenitu, byłem
uświadomiony, że przesadziłem – spojrzał na mnie opierając się łokciami o
kolana. W tej pozycji wydawał się taki bezbronny, zamknięty w sobie i może
nawet przestraszony otaczającym go światem.
-To kiedy? – zapytałam przyglądając mu się uważnie.
-Kiedy wytknąłem Ci sprawę z rodzicami. Wtedy miałem
wrażenie, że co bym nie zrobił, nie powiedział już mi nie wybaczysz – przygryzł
delikatnie dolną wargę i schował twarz w dłonie.
Moje serce ogarnęła fala ciepła, przypływ radości oraz to
ukłucie, które spowodował kolejny powrót do śmierci rodziców. Jednak wiedziała,
że ten ból pozostanie już ze mną na zawsze. Możliwe, że z czasem złagodnieje,
jednak nigdy nie odejdzie. Ponieważ jeżeli kogoś kochamy, to tęsknimy, gdyż
tęsknota ta prawdziwa, płynąca z serca jest oznaką prawdziwej miłości.
-Dlaczego… - wciągnęłam głęboko powietrze – Dlaczego tak
bardzo zależy Ci na moim wybaczeniu? – zapytałam starając się opanować drżenie
głosu.
Widziałam jak Zayn zastanawia się nad odpowiedzią. Jak jego
mięśnie się napinają, kiedy to starał się wszystko sobie poukładać.
-Pamiętasz jak pierwszy raz na siebie wpadliśmy? – zapytał a
na jego ustach pojawił się delikatny, przelotny uśmiech. Niespiesznie przeniósł
wzrok na mnie a ja tylko pokiwała dla potwierdzenia głową. – Już wtedy
wydawałaś mi się inna. W pewnym sensie zagadkowa i czysta jak karta papieru,
szczęśliwa i przepełniona goryczą życia. Miałem wrażenie, że jesteś zagubiona i
to nie tylko w szkole, ale także w tym świecie. Jakbyś balansowała pomiędzy
dwoma istotnymi częściami twojego życia. Przeszłością, która Cię doświadczyła
jednak nie chcesz jej pozostawić, oraz przyszłością, tym co jeszcze nie
nastąpiło, ale się wydarzy. Nie chciałaś pozostawić ani jednego, ani drugiego
chociaż czułaś, że musisz się oderwać od tego pierwszego…. – przerwał na
chwilę.
-Skąd Ci takie rzeczy przyszły do głowy?
-Ludzie są jak otwarta księga. Wiele można wyczytać z ich
zachowania, sposobu uśmiechania się czy też samego stylu mówienia. Za każdym
razem kiedy rozmawialiśmy zgrywałaś nieprzystępną chociaż widziałem w twoich
oczach, że chcesz się otworzyć. Zacząć wszystko od nowa. Natomiast kiedy już
się otwierałaś, pojawiała się momentalna pustka, jakbyś czuła się jak
zdrajczyni. – Uśmiechnął się delikatnie. Miałam wrażenie, że chłopak przejrzał
mnie na wylot. – Zafascynowało mnie to i postawiłem sobie za cel, że Ci pomogę,
pomijając oczywiście fakt, że nie rzuciłaś mi się na szyję – wywrócił oczami –
To naprawdę miałem wrażenie, że potrzebujesz pewnego wsparcia i chciałem Ci je
dać, ponieważ dobrze wiedziałem jak wiele znaczy pomoc drugiego człowieka.
-Dlatego nie dawałeś mi spokoju? – zmarszczyłam delikatnie
czoło – Ponieważ chciałeś mi pomóc?
-Chciałem sprawić żebyś nie czuła się sama w tej dżungli –
wyprostował się gwałtownie – Ludzie tutaj są naprawdę różni.
-Jednak jaki to ma
związek z przebaczeniem? – zapytałam ponownie – Ponieważ jakoś nie widzę
powiązania. Po jego ustach przemknął kolejny, delikatny uśmiech.
-Byłem pierwszą osobą w Tong High, której zaufałaś… -
przerwał na chwilę – Możliwe, że nie do końca, jednak zaufałaś, natomiast ja
Cię zraniłem. Po pierwsze zataiłem sprawę z One Direction, po drugie kazałem
zrobić to też chłopakom, po trzecie podczas ostatniej rozmowy zachowałem się
jak skończony idiota i po czwarte… Sprawiłem, że znowu czułaś się sama –
obrócił się w moją stronę. – A tego nie chciałem, za każdym razem gdy widziałem
Cię na szkolnym korytarzu czytającą czy słuchającą muzyki, niby tak bliską a
jednak odległą. Wiedziałem, że ciągle powracasz do przeszłości, chociażby
poprzez pamiętnik mamy. – Jego czekoladowe tęczówki swoim stoicki spokojem
muskały moją twarz. Czułam się taka naga, chociaż nadal byłam w mojej ulubionej
koszulce, jednak ten chłopak przejrzał mnie na wylot. – Polubiłem Cię Ann i nie
chcę żeby to wszystko się tak skończyło. Wiem… Wiem, że teraz mi nie ufasz.
Masz mnie za swojego rodzaju zdrajcę jednak… Każdy zasługuje przecież na drugą
szansę. – przyglądał mi się stale, natomiast ja sama nie wiedziałam co mam
powiedzieć. Jak się zachować. Czy rzucić się mu na szyję? Czy może jednak
zachować stoicki spokój, bez oznak jakiejkolwiek uległości?
Cisza i napięcie, które narodziło się pomiędzy nami były
przerażające. Miałam wrażenie, że jeżeli czegokolwiek w tym momencie nie zrobię
to świat eksploduje.
-Dziękuję – szepnęłam i przytuliłam się do chłopaka.
Podważałam jakiekolwiek zasady, które sobie postawiłam? Podważałam wszystkie
dotychczasowe przemyślenia? Możliwe, jednak dopiero teraz kiedy usłyszałam tak
wiele prawdy z jego ust, zrozumiałam, że cała ta sprawa z zespołem w porównaniu
do tego wszystkiego co dla mnie zrobił była niczym. Zwyczajną błahostką,
banałem na poziomie dziecka z przedszkola.
Poczułam jak ręce Zayna obejmują delikatnie moje ciało a po
chwili jedna z nich delikatnymi, niespiesznymi ruchami zaczyna gładzić plecy.
Po moich policzkach spływały maleńkie łzy a do nozdrzy docierał zapach
chłopaka. Przyjemne męskie perfumy, które przyprawiały o zawrót głowy każdą
dziewczynę.
-Przepraszam – usłyszała melodyjny głos chłopaka niedaleko
mojego ucha.
Czułam jak mocno bije moje serce, czułam jak pocą mi
się ręce i gdzieś nad głową odczuwałam zrównoważony oddech chłopaka. Nie
wiedziałam co mam powiedzieć. Zwykłe „Przeprosiny przyjęte” były tu zbędne.
Jakiekolwiek słowa były niepotrzebne. Jedynym na co odważyłam się w tym
momencie był mocniejszy uścisk, dokładniejsze przylegnięcie do ciała chłopaka,
do jego klatki piersiowej. Dopiero teraz czułam, że serce Zayna też wariuje,
tak samo jak moje. Delikatny uśmiech
wpłynął
mi na twarz. Całą sobą na tę chwilę marzyłam tylko o jednym… żeby już tak
pozostało.
_________________________________________________________
Na wstępie pragnę powiedzieć "NIE ZABIJAJCIE MNIE!" Błagam dajcie mi żyć! Nie moja wina, że wena mnie opuściła i tak długo nic nie dodawałam a jak dodałam to nie ma rewelacji. Przepraszam! No przepraszam nie gniewajcie się!
Spokojnie...
Tak... Więc, cześć. O co mi dzisiaj chodzi? Zaskoczeni, że jeszcze żyję? Taak. Słuchajcie...
Wiem, że w ostatnim czasie nic nie pisałam, nie dodawał rozdziałów... Prawie jakbym umarła jednak ja tu zawsze byłam. Wielokrotnie otwierałam Worda i chciałam coś stworzyć, jednak po chwili wymiękałam. Pomijając fakt, że wena mi nie dopisywała to jeszcze... W ostatnim czasie korzystałam z wakacji pełnymi garściami. Masa wyjazdów i spotkań ze znajomymi, jednak przez cały ten czas pamiętałam o was. Wiedziałam, że są tutaj jednostki, której nadal czekają i czekać będą na kolejną serię moich wypocin. Dziękuję wam za tą lojalność. Mam nadzieję, że na zawsze pozostaniecie i nadal będziecie czekać ♥ Dziękuję.
PS Gabi jesteś głupia ale Cię uwielbiam! ♥
PS2 Przepraszam, że takie krótkie podsumowanie ale śpieszy mi się :D
PS3 Gabi nie bij ja żartowałam!
PS4...
PS5 Albo i nie!♥
Nie ma rewelacji? Kobieto ten rozdział jest wspaniały. Czekałam na niego z utęsknieniem. Rozumiem, że nie miałaś weny, bo wiem, że to jest jedna z najgorszych rzeczy, ale jak już dodasz to padam na kolana przed Tobą. Każde Twoje słowo widać, że jest przemyślane i każda emocja. Jak ja kocham czytać każdy twój rozdział. Co do tego rozdziału to tak się cieszę, że Ann przebaczyła Zaynowi, bo on jest taki wspaniały dla niej mimo tego, że jej nie powiedział, że jest w 1D. Czekam na następny<3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://mirrorandcarrots.blogspot.com/
Ja jestem głupia? No wiesz co... Obrażę się. Chyba. Albo i nie. Sama nie wiem. Musze się nad tym poważnie zastanowić. Tak, czekają mnier godzinne rozważania nad filiżanką herbaty. Albo kawy. Tak, tutaj też mam dylemat. Ale wiesz co? I tak Cię uwielbiam, Ty głuptaku ♥
OdpowiedzUsuńA teraz co do rozdziału. A więc tak, czas na moją jakże fachową i obiektywną ocenę. Kocham Ann i Zayna, wiesz? Wielbię i chwalę ich całym sercem. Są tacy nieporadni, prawdziwi... Powiedziałaś mi kiedyś, że lubisz w moim pisaniu to, że potrafię się idealnie wczuć w bohaterów. Teraz widzę, że Tobie to wychodzi o niebo lepiej. Gdy to wszystko czytam, to Ci wierzę. Wierzę Ann.
Jejkuu, co ja Ci jeszcze mam napisać jak tyle razy Cię już chwaliłam? Nie wiem. Ciekawa jestem co będzie dalej. Albo błąd. Wróć. Wiem co będzie dalej, ale jestem ciekawa jak to opiszesz, jakie mądrości umieścisz między wierszami akcji i wgl jak to będzie wszystko wyglądało. Mimo to, że mi wszystko już powiedziałaś o dalszej fabule, to i tak jestem pewna, że mnie zaskoczysz i wiem, że nie będzie to takie słodkie i normalne. Bo jak ktoś z tak zrytą banią mógłby napisać coś normalnego...
Ty nam dziękujesz? To ja Ci dziękuję. Dziękuję za to, że dzięki Tobie moja nadzieja na jakiekolwiek wartościowe treści w internecie całkowicie nie wygasła. Dziękuję za to, że pomagasz mi się oderwać od tego szarego świata i choć na chwilę odpłynąć do świata Ann i Zayna. Dziękuję za to, że jesteś ♥
genialny
OdpowiedzUsuńtyle się naczekałam :)
♥♥♥♥♥:*****
czekam na następny rozdział :D
Pamiętaj, że ja Cię kocham najbardziej! <3 i na zawsze XD
OdpowiedzUsuńten rozdział jest cudowny (jak zawsze z resztą ;D)
pasuje do dzisiejszego mojego nastroju (tak gdzieś do połowy XD) i to dzięki Tobie uśmiech wpłynął na moją twarz po nieprzyjemnym spotkaniu. Dziękuję <3
czekam nn :D
Jeżeli ten rozdział według Ciebie jest "bez rewelacji" to aż , boję się przeczytać to co jest rewelacyjne. Bardzo lubię sposób w jaki piszesz, opis uczuć bohaterów, jest tak przekonujący, że czuję się to co oni. Każda emocja, jakby nas dotykała. Z chęcią wypiłabym jeszcze jedną herbatę, czytała, piła, czytała, piła i tak ciągle więc życzę Ci dużo weny ! I czekam na kolejny rozdział ! <3
OdpowiedzUsuńomgash ! To jest cudowne ! I te emocje ! Hoho czekam na next !
OdpowiedzUsuńa i jeszcze coś
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie i licze na komentarz
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
Hej. Dawno mnie tu nie było, zaniedbałam strasznie dużo blogów. Przepraszam!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle fenomenalny. To co piszesz ma w sobie coś co sprawia, że mogłabym czytać Twoje dzieła bez końca. Jesteś genialna!
Strasznie ciekawi mnie co będzie dalej. Czy wszystko będzie już dobrze, czy może to jeszcze nie koniec problemów?
Mam nadzieję, że co by nie było, Ann i Zayn razem dadzą radę przez to przejść.
Czekam na nn! xx
Pozdrawiam xx
Jeden z moich ulubionych rozdziałów...! z niecierpliwością czekam na nstp...♥ ;)
OdpowiedzUsuńCo daleeeeeeeeeeeeeej?!? Dodawaj proszeeee ;)
OdpowiedzUsuńDziewczyno ty mnie nie doprowadzaj do szału ? Nie ma rewelacji ? Otwórz, oczy spójrz jak opisujesz wszystko. Dokładnie , pomału i pięknie. Nawet najmniejszy znak interpunkcyjny jest u ciebie rewelacją. Kocham cię za każde najmniejsze napisane słowo. Ja , to mogę nie mieć talentu i mało kiedy u mnie jest rewelacja a ale ty ? Czysty , chodzący talent.
OdpowiedzUsuńZauważyłam , wybaczenie , zaufanie , rozmowa. Trzy najważniejsze rzeczy w tym rozdziale. Nigdy nic się nie wydarza. Opisujesz sprawy życiowe, które codziennie przeżywamy na co dzień. Jednak za każdym razem mnie fascynujesz. Za każdym razem się zachwycam , a rozczarowanie nigdy się nie ujawnia tak jakby nie istniało. W zupełności wykorzystujesz swój talent pisarski. Podoba mi się to.
Dziewczyna wybaczyła Zaynowi. Słusznie. Sama rozmowa dużo zdała. Wyjaśnił jej dlaczego chciał być cały czas przy niej. Dotrzymać jej towarzystwa. Spędzać z nią czas. Rozmawiać. Ann nie zdawała sobie z tego sprawy ale dzięki tej rozmowie wie ,że Malikowi na niej zależy i nigdy nie będzie chciał jej zostawić. Chodź będą daleko , zawsze będzie coś ,że będą blisko. Zawsze będą razem.
Wejdziesz na mój blog ?
http://tell-me-a-lie-one-directionn.blogspot.com/
Liczę na komentarz , pewnie na to nie zasługuje ale liczę. Staram się doprowadzić rozdziały do takiego Perfectu jak twoje.
PS: ` Zwykłe` przeprosiny przyjęte.
PS2: A może powinnam napisać coś więcej.
PS3: Ja cie uwielbiam.
PS4: Czekam na następny.
♥♥♥
W tym blogu ani trochę nie jest potrzebny romans. Rzeczy , na których skupiasz swoją uwagę przyciągają mnie o dreszcze. Te rzeczy , które opisujesz w zupełności wystarczą. Dlatego nie piszę,że czekam na miłość bo ona ani trochę nie jest tutaj potrzebna.
Usuń